środa, 9 sierpnia 2023

OWLBEAR - Chaos to the realm (2023)


 "Chaos to the realm" to debiutancki album amerykańskiej formacji o nazwie Owlbear. Formacji, która działa od tego roku i w skład wchodzą muzycy Project :Roenwolfe, Klaymore czy Adamantis. Nie jest to zespół, który chce ryzykować i szokować nową formułą. Obrano prosty kierunek nawiązywania do heavy metalu lat 80. Kierunek, który tak wiele kapel obiera. Czy Owlbear coś wyróżnia na tle innych zespołów?


Na pewno w pamięci zapada głos i sama maniera wokalistki Katy Scary. Nie wszystko jej wychodzi idealnie i troszkę kuleje technika, ale pasuje do tego grania. Słychać, że się stara i angażuje i to przedkłada się na jakość. Dobrze wypadają też partie gitarowe autorstwa  Jeff Taft. Jest w tym dużo energii, zadziorności i nie brakuje też ciekawych melodii. Zarzucić można oklepane riffy, motywy gitarowe i brak powiewu świeżości. Najwidoczniej wszystkiego nie można mieć. Band zostawia serce i to słychać. Dostajemy w zamian za naszą uwagę kawał solidnego heavy metalu pełną klasycznych rozwiązań. Już sam otwieracz w postaci "Fiend of Fire" dobrze nastraja i pokazuje, że Owlbear potrafi grać i to na całkiem dobrym poziomie. Dalej mamy rozpędzony "Bastards Son", który imponuje szybkim tempem i przebojowością. Niby nic nowego tutaj nie usłyszymy, a radość z słuchania jest. Troszkę nijako się zaczyna "The night Below" , ale potem dostajemy tutaj sporo urokliwych solówek i melodii. Jest epicko, z pazurem i pomysłem. To tylko potwierdza, że w tej kapeli drzemie potencjał. Przyspieszamy w "Cult of The Serpent" i znów band stawia na sprawdzone zagrywki. Znajomo brzmi też przewodni motyw w "Steel at my side" i rycerski klimat daje o sobie znać. Brakuje może nieco drapieżności i powiewu świeżości. Coś z Manowar można uświadczyć w nieco rozbudowanym "Luz the Old". Z kolei "Voyage of the wraith" jest bardzo udanym hołdem dla twórczości Running wild. Jeden z najlepszych kawałków na płycie. Na sam koniec "Fall on your blade" i znów dostajemy sprawdzony przepis na udany, dynamiczny heavy metalowy kawałek.

Werdykt? Na rynku jest pełno płyt z takim klasycznym heavy metalem, w którym jest pełno odesłań do lat 80. Jest w czym wybierać, a i konkurencja jest silna. Owlbear potrafi grać i robi to naprawdę bardzo dobrze. "Chaos to the realm" to płyta solidna, wyrównana i od samego początku do końca dostarcza sporo frajdy. Brakuje bardziej wyrazistych hitów, czy może tez elementu zaskoczenia, ale nie przesądza to o jakości. Płyta godna uwagi!

Ocena: 7.5/10

3 komentarze:

  1. έχουν ενδιαφέρουσες ιδέες - καλό τραγουδιστή και παραγωγή, σε αντίθεση με τα ανέκδοτα των Unity & Sculforge. Ανυπομονούμε για την συνέχεια.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sowoniedźwiedż startuje niesamowicie tym ,,Find of Fire,, riff zdjęty z najwyższej półki riffów w muzeum Heavy Metalu. O ,,Bastard Son,, można napisać to samo dodając do tego szybkość wykonania. Dalej jest równie dobrze, ,,The Night Below,, zwalnia tylko na początku. ,,Cult of the Serpent,, też pędzi do przodu bez oglądania się na tych, którzy już nie nadążają. Przydało by się trochę wytchnienia, ale ,,Pobliźniona Kaśka,, nie daje odpocząć ani sekcji rytmicznej ani gitarzystom, i dalej robią niezły zgiełk i w bardziej klimatycznym ale i energetycznym ,,Tyrant,s Fall,, . ,,Steel at my Side,, jak sama nazwa wskazuje buzuje w metalu na całego. Czy ,,Luz the Old,, daje trochę luzu ? Daje, jest wolniejsze tempo, ale to tylko złudzenie, bo zaraz rozpętuje się burza. ,,The Voyage of the Wraith,, gdyby nie był kopią Running Wild, byłby fenomenalny... ale i tak jest. Utwór tytułowy to Owlbear w pigułce, jest szybko, i jest dziko. W ,,Fall on Your Blade,, jest podobnie, wokalistka nie daje o sobie zapomnieć, zespół też. Słucha się tej płyty naprawdę dobrze, a ten przybrudzony wokal dodaje tylko drapieżności, wyrazistości i wiarygodności tej i tak niezwykle żywej muzyce. Odgrzewany kotlet ? Niekoniecznie, a jeśli już, to kotlet z najczystszego metalu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesłuchałem ten album póki co tylko 2 razy ale już mogę powiedzieć, że bije na głowę ostatnie płyty Project: Roenwolfe i Smoulder, przede wszystkim energią i lekkością kompozycji, nic tu nie jest na siłę, czysty żywioł :)

    OdpowiedzUsuń