środa, 11 kwietnia 2012

AXEL RUDI PELL - Between The Walls (1994)


Gdyby ktoś mi zadał jedno zasadnicze pytanie w stylu a ty który album AXELA RUDIEGO PELLA cenisz sobie najbardziej? Który uważasz za najlepszy w jego dorobku? Który twoim zdaniem jest odzwierciedleniem jego stylu i filozofii melodic metalu wg Axela Rudiego Pella? Cóż ciężko udzielić jedno znaczniej odpowiedzi bo po roku 1993 właściwie każdy album odzwierciedlał to co charakteryzowało muzykę Axela. Przede wszystkim popisy Axela, który pod względem gracji, biegłości i płynności w przechodzeniu w różne jakże atrakcyjne motywy, który pod względem rytmiczności, wyobraźni muzycznej zrównał się z takimi mistrzami jak choćby Ritchie Blackmore czy też Tony Iommi i to właśnie ten jego magiczny styl wygrywania przepięknych, różnorakich melodii jest główną cechą tego stylu. Ale nie było by Axela i jego stylu gdyby nie odpowiednio dopasowany wokalista, z odpowiednim wachlarzem umiejętności i rozmachem i właściwie już po roku 1993 jest to bardzo uwypuklone. Bez odpowiedniego wokalisty jak Sotto czy Gioneli to nie było by mowy o geniuszu. Tak samo nie byłoby 100 % axela bez specyficznego brzmienia, który wyostrza jakby gitarę Axela i linie wokalne, podkreślając jednocześnie dynamiczną perkusją i ciepły klimat. Nie można by mówić o stylu Axela bez tej różnorodności materiału który właściwie zawsze oparty jest na tych samych filarach, czyli szybkich, rozpędzonych kompozycjach, epickich kolosach z dużą dawką emocji i bogactwem melodii i gitarowych motywów, czy też na ciepłych balladach, jak i magicznych instrumentalnych utworach, gdzie Axel przenosi słuchacza do innego świata. To wszystko słychać właściwie na każdym albumie po roku 1993. Ale gdybym miał wskazać na jeden z najlepszych albumów, gdybym miał wskazać na taki album który był przełomowy dla Axela, który właściwie pozwolił mu zasiąść na tronie melodyjnego metalu, gdybym miał wskazać album który w zupełności oddaje charakter Axela i jego filozofii melodyjnego albumu to wskazałbym na czwarte wydawnictwo, czyli na „Between The Walls”. Jest to drugie dzieło z wybornym Jeffem Scottem Sotto, który wg mnie zaliczył perfekcyjny występ na tym albumie i to co on wyprawia ze swoim głosem budzi respekt. Mało kto tak potrafi budować napięcie, oddać emocje, tak zniszczyć krzykiem jak Sotto. Jeśli chodzi o skład to właściwie mamy jedną zmianę, a mianowicie na klawiszach, gdzie pojawił się Julie Greaux i muszę przyznać że ten element na tym albumie odgrywa większą rolę niż na poprzednich albumach.

No to może kilka słów o samym materiale? Nie byłoby charakterystycznego Axela Rudiego Pella bez rozpoczęcia albumu od instrumentalnego intra. To jest jego znak rozpoznawczy i jedna z ważniejszych części składowych albumów. Ma być zbudowane napięcie, ma budować odpowiedni nastrój i to zdanie bez wątpienia spełnia skromny „Curse”. Tak samo ważnym punktem programu na albumach Axela nieustannie powtarzającym się jest szybki heavy/speed metalowy kawałek, który właściwie za każdym razem oparty jest na podobnie brzmiącym riffie, jasno określonej melodii i tak też jest w przypadku „Talk Of The Guns”. Również dość często Axel sięga po bardziej rockowe patenty i świetnie je miesza ze swoim stylem i tak też jest w przypadku „Warrior” gdzie jest rycerski klimat, jest cięty riff i rockowy refren. Kolejny przebój i mocny punkt tego albumu. W podobnej koncepcji utrzymany jest „Cry Of the Gypsy” który również utrzymany jest w średnim tempie, który również coś przemyca z rockowej muzyki, ale nie da się tego nie nazwać typowym kawałkiem Axela. Kawałek cechuje niezwykła lekkość i przebojowość. To co jest największą ozdobą stylu Axela, to co go wyróżnia na tle innych to niezwykła pomysłowość, zaradność w tworzeniu długich epickich kawałków. To właśnie na ten punkt programu najbardziej wyczekuje, bo to jest coś co dużo zespołów nie potrafi. Zainteresować słuchacza przez 10 minut, wciągnąć w świat magii gdzie jest tajemniczy klimat, gdzie jest mrok, jak i światło, gdzie jest zadziorność, melodyjność, przebojowość, gdzie gitara nie gra tylko, przemawia swoim jeżykiem, gdzie jest niezwykły dialog wokalisty z gitarzystą, gdzie dzieje się sporo i właściwie za każdym czas przy tych kompozycjach zlatuje szybko. Takie cuda potrafi tylko prawdziwy czarodziej. A Axel jest nim. Wystarczy posłuchać 10 minutowy „Casbah” który jest jednym z piękniejszych epickich utworów autorstwa Pella. Na pocieszenie dodam, że jednym z wielu. Ta kompozycja po prostu rzuca na kolana. Jest niezwykłe budowanie napięcia, zaczynanie od spokojnego akustycznego wejścia z nawiązaniem do LED ZEPPELIN, jest niezwykła opowieść, słychać ten starożytny klimat, do tego świetnie brzmią tutaj klawisze. No i ten dialog Sotto z Axelem. Sam główny motyw, jak i rozbudowane solówki przypominają mi taki „Stargazer” RAINBOW i to nie bez powodu. Fanom rozpędzonej sekcji rytmicznej, fanom przebojowych refrenów, ostrych i zadziornych riffów spodoba się taki „Outlaw” będący kolejnym idealnym kawałkiem na tym krążku. O dziwo świetnie na albumie odnalazł się cover FREE czyli „Wishing Well” i muszę przyznać że przez długi czas uważałem że to autorski kawałek. Świetnie wykonane i idealnie to pasuje to do całości. Axel to nie tylko specjalista od epickich kawałków, do rockowych przebojów, czy też rozpędzonych, szalonych heavy metalowych kawałków. Oj nie to także cudotwórca jeśli chodzi o nastrojowe ballady, które mają łamać serce słuchacza. Stworzył on swoim dorobku pełno znakomitych ballad. Jeśli chodzi o mój prywatny ranking to "Innocent Child" jest na szczycie. Ta delikatność, ten wzruszający klimat, ten łatwo zapadający refren, tutaj Sotto zaprezentował się jako wokalista z uczuciami i on je zaprezentował nam poprzez śpiew. Do tego niezwykła lekka, niebiańska solówka Pella. Wow. Czego można chcieć więcej? Tytułowe kawałki mają niszczyć i tak też jest z „Between the Walls” który jest kolejną rozpędzoną kompozycją. Może i nieco prostsza, ale i tak granie pod Blackmore'a, atrakcyjna melodia i trzymanie słuchacza w napięciu do momentu kiedy wybucha z duża siłą przebojowy refren jest godne miana tytułowego kawałka. Również solówka Axela i jego dialog z klawiszowcem są warte naszej uwagi. Całość zamyka jakże istotny element muzyki Pella czyli instrumentalny „Desert Fire” będący pojedynkiem na sola Pella i Greaux, a ile w tym energii ile w tym RAINBOW. Kompozycja jest tak wyśmienita, tak zróżnicowana, tak upchana motywami że ma się wrażenie że mogliby tak bić się panowie na sola w nieskończoność. Zakończenie godne mistrza.

Po tym wszystkim można dojść tylko do jednego wniosku „Between The Walls” to jeden z najlepszych albumów Axela, gdzie całość jest wykonana na wysokim poziomie zarówno jeśli chodzi o aspekt kompozytorstwa, aranżacji czy też produkcyjnym. Słychać że muzycy świetnie się rozumieją, słychać to zgranie, tą chemię. Wraz z tym wydawnictwem można odczuć jeszcze wyższą, wręcz perfekcyjną formę muzyków, zwłaszcza Axela i Sotto. Jest to pierwszy album gdzie udało się ukształtować w pełni styl Axela, z którego jest znany po dzień dzisiejszy. Tutaj właściwie też pierwszy raz słychać to charakterystyczne brzmienie, gdzie jest ustawiona głośno perkusja, gdzie jest ciężki bas, a także wyostrzenie wokalu jak i gitary Axela. „Between The walls” to dzieło skończone, to arcydzieło, który wyniosło Axela Rudiego Pella na sam szczyt. To wydawnictwo pozwoliło mu zasiąść na tronie melodyjnego metalu i dzielnie broni swoich rządów po dzień dzisiejszy. Lata lecą, a on wciąż trwa w tym stylu. Jedni zarzucają wyczerpanie materiału, plagiat i zjadanie własnego ogona, a inni wychwalają pod niebiosa i cieszą się z wieloletniej wysokiej formy muzyka Axela. Jedno jest pewne wstyd nie znać Axela jego stylu jak i tego albumu.


Ocena: 10/10

3 komentarze: