poniedziałek, 23 kwietnia 2012

WEST OF HELL - Spiral Empire (2012)


Młodzi gniewni z kanadyjskiego WEST OF HELL właśnie zaprezentowali szerszej publiczności swój tzw dziewiczy album, który się zwie „Spiral Empire”. Trzeba przyznać, że album był przygotowywany dość długo, zwłaszcza kiedy się spojrzy na to pod względem historycznym, gdyż zespół został założony w roku 2002 przez gitarzystę Ivana Vrdoljaka i perkusistę Andrea Hulme. W roku 2009 ukształtował się właściwy skład który dawał koncerty który rozpoczął pracę nad debiutanckim albumem. Jednak w roku 2010 zwerbowano frontmana ZIMMERS HOLE czyli Chrisa Valagao i co jak co ale miło wspominam jego wyczyny na ostatnim albumie tej kapeli więc można było być spokojnym o efekt końcowy debiutanckiego wydawnictwa. Produkcją albumu zajął się też sprawdzony Rob Schallcross, który pracował choćby przy albumie wcześniej wspomnianego ZIMMERS HOLE. W roku 2010 wznowiono pracę nad materiałem, które właściwie były robione od nowa. Jak można określić styl muzyczny jaki prezentuje młody zespół na swoim pierwszym krążku? Oldscholowy heavy metal z mieszanką thrash metalu, gdzie słychać wpływy takich kapel jak LAMB OF GOD, METALLICA, SLAYER, MEGADETH, czy też ZIMMERS HOLE, ale słychać też inne mniej lub bardziej znane kapele heavy metalowe.


Cała zawartość zbudowana jest na bazie chwytliwych, ostrych riffów, które mają zadanie niszczyć wszelkie przeszkody, a więc jest niezwykły nacisk na moc, ale nie pominięto przy tym tradycyjnego przywiązania do melodii i to balansowanie im wychodzi znakomicie o czym już przekonuje nas otwieracz „Father of Lies” który opiera się na stonowanym nieco rycerskim tempie, a także na mrocznym klimacie i zadziorności znanej mi choćby z ostatnich albumów METAL CHURCH. W takim stonowanym mrocznym tempie utrzymany jest również nieco zróżnicowany „Demon Sent”, czy też dynamicznym „To War” który idealnie odzwierciedla styl kapeli i ich świetnie prezentuje jak znakomitymi muzykami są. Na pochwałę zasługuje cały zespół, a przede wszystkim Chris Valagao, który śpiewa na tym albumie bardziej technicznie, jakby bardziej emocjonalnie i to robi wrażenie. Drugim elementem bez wątpienia jest cała struktura gitarowa i ta warstwa zachowuje tendencję ostrej, mrocznej, dzikiej, a zarazem melodyjnej. Udało się połączyć te dwa światy w jeden, jakże harmonijny. Oczywiście nie brakuje na albumie petard i mamy w tej roli melodyjny „Water Of Sorcery” który jest moim ulubionym kawałkiem, nieco power metalowy „Faceless The Droids” który jest kolejnym moim prywatnym faworytem a to za sprawą niezwykłej linii wokalnej i zadziornego riffu, a także stanowczemu uwypukleniu niezwykłej melodyjności wydobywającej się z partii gitarowych. Ale właśnie takie dynamiczne utwory jak „Unworthy” , czy „Sinqularity” czy rozbudowany „Soul Taker” sprawiają że ten jest jest bardzo dynamiczny, mający niezwykle duże złoże energii.

Fani mocnego uderzenia będą zadowoleni, gdyż zespół dysponuje odpowiednim zasobem zarówno jeśli chodzi o umiejętności, gdzie każdy z muzyków zna się na swojej robocie i robi to z wielkim angażowaniem, również zasób kompozytorski jest dopracowany w każdym szczególe, są dobre pomysły i solidne aranżacje, które zachwycają dokładnością i płynnością., WEST OF HELL to grupa która wie jak dogodzić zarówno pod względem melodii jak i drapieżności, a mocne, soczyste, mięsiste brzmienie tylko podkreśla nam te atuty.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz