poniedziałek, 21 października 2013

BLAZE - As live As it gets (2003)

Blaze Bayley dla jednych jest znakomitym wokalistą o specyficznej manierze i mrocznym wydźwięku, zaś dla drugich słuchaczy jest mało technicznym śpiewakiem, który gubi się w wyższych partiach. Bez względu na to po której stronie się opowiadasz trzeba zaliczyć byłego wokalistę Iron Maiden do tego grona frontmanów, którzy potrafią zrobić niezapomniane show, którzy potrafią rozgrzać publiczność. Udowodnił to nie raz, a najlepiej ten fakt potwierdzają płyty koncertowe, zarówno te sygnowane marką Wolfsbane jak i Blaze. Pod tą ostatnią nazwą ukazał się „As Live As It gets”, który śmiało można zaliczyć do jednych z najlepszych koncertowych albumów w kategorii heavy metal. Co o tym przesądza?

Przede wszystkim forma wokalna Blaze'a na tym albumie jest wyborna i słychać jego postępy, jakie dokonał od czasów Iron Maiden. Brzmi bardziej naturalniej, bardziej przekonująco i zadziorniej. Oczywiście znaczącą rolę odgrywa tutaj jego charyzma i komunikacja z publicznością i słychać to niemal w każdym kawałku i dobrym przykładem jest tutaj choćby „Kill and Destroy”. Atmosfera tego show tez tutaj jest znakomita i ma się wrażenie jakby się uczestniczyło w tym wydarzeniu, co przecież też nie zawsze udaje się odtworzyć. Jednak nie tylko Blaze tutaj wypada znakomicie. Dynamiczna sekcja rytmiczna i atrakcyjne pojedynki na solówki duetu Slater/ Wray czynią to show wyjątkowym i zapadającym w pamięci. Nie byłoby mowy o znakomitym albumie koncertowym bez odpowiedniego brzmienia, a te tutaj jest naturalne i słychać niewielką ingerencję producentów. Po raz kolejny Blaze wykazał że ma talent do nagrywania albumów koncertowych i do tworzenia znakomitych setlist. Kawałki jakie tutaj usłyszymy to prawdziwe hity i perełki jeśli chodzi o działalność Blaze'a. Znalazły się tutaj kompozycje z dwóch pierwszych albumów, czyli „Silicon Messiah” i „Tenth Dimension”. Tak więc nie zabrakło takich hitów jak : „Speed Of Light”, „ Tenth Dimension” czy „the Brave”. Na żywo jak zawsze niszczy utwór „Born As stranger”. Nie zabrakło też odesłań do wcześniejszej twórczości Blaze'a, bowiem mamy utwór Wolfsbane w postaci „Tough As Steel” czy też utwory Iron Maiden w postaci „Futureal” czy „Sign Of The Cross”. Czego można chcieć więcej?

Jeśli ktoś ma obiekcje co do Blaze'a bądź jego śpiewania, czy też twórczości to może niech sięgnie po ten album koncertowy i przesłucha od początku do końca. Jest to płyta dobra na zmienienie swojego stosunku do tego wokalisty i jego muzyki. Znakomity album, który oddaje niesamowity klimat i emocje tego koncertu. Jeden z najlepszych metalowych albumów koncertowych, które trzeba znać.

Ocena: 9/10

P.s recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz