Muzycy z Cypru, Wielkiej
Brytanii i Ameryki połączyli siły by dać światu coś
wyjątkowego. Tegoroczny Mirror to nie lada gratka dla fanów
takich formacji jak Black Sabbath, Dio czy Deep Purple. Klasyczne
brzmienie osadzone w latach 70, nutka stoner rocka w samych partiach
gitarowych, nieco mroczny klimat, teksty okultystyczne, no i ciekawy
styl, który już na samym wstępie daje przewagę Mirror nad
innymi kapelami. Mirror to band złożony z ludzi doświadczonych,
którzy grali w Satan's Wrath, czy eletric Wizzard. Postanowili
stworzyć muzykę, która zabierze nas do lat 70, do zupełnie
innego świata. W tym świecie panuje mroczny klimat, nie ma miejsce
na komercje, na klonowanie innych, na dziwne i nie potrzebne
eksperymentowanie. Zespół stawia na klasykę i to w każdym
wymiarze. Brzmi to wszystko imponująco. Pomijam klimatyczną
okładkę, dobrze dopasowane brzmienie czy talent muzyków.
Sama muzyka potrafi wgnieść w fotel, namieszać w głowie i na
długo zostać w pamięci. Dawno nie było tak ciekawie zagranego
heavy metalu z elementami stoner rocka. 9 utworów tworzących
idealną całość, 9 kawałków stanowiących definicję rocka
w stylu Deep Purple, metalu w stylu Black Sabbath i wszystko co
zrodziło się z klasyki. Brzmi to wszystko autentycznie i aż dziw,
że to płyta z roku 2015. To co takiego znajdziemy na płycie? Na
sam start mamy melodyjny, nieco progresywny „mirror”.
Tutaj już na samym wstępie Matt i Stamos raczą nas piękną
solówką. Świetnie wejście i wprowadzenie w ten mroczny
klimat. Na szczęście to nie klimat gra tutaj główną rolę,
a gitary. Kawał dobrej roboty. Jest melodyjnie, jest pomysłowo i co
chwile się coś dzieje. Nie ma mowy o nudzie. Jimmy Mavromitas dał
niezły popis wokalnych umiejętności i jest to bez wątpienia jeden
z ciekawszych występów roku 2015. Wokal czysty, zadziorny, a
zarazem budujący napięcie. Za każdym razem jak go słyszę to mam
ciarki na plecach. To się nazywa magia. Więcej stoner rocka mamy w
rytmicznym „Curse of The Gypsy”. Marszowy i mroczny
„Year of red Moon” zabiera nas w klimaty Black
Sabbath, a także pięknych i finezyjnych solówek. Bardzo
fajnie wtrącono tutaj motywy rodem z twórczości Deep Purple.
Nie brakuje na płycie prawdziwych, rasowych rockowych przebojów.
Przykładem tego jest „Heavy King”. Black Sabbath z
ery Dio ma swój wydźwięk w cięższym „Madness and
Magik”. Znalazło się nawet miejsca na wpływy Iron Maiden
i słychać to w rozpędzonym „Galleon”. Do
ostrzejszych kawałków na pewno warto też zaliczyć nieco
hard rockowy „Cloak of Thousand Secrets”. Całość
zamyka mroczny, marszowy „Elysian”, który
też mocno osadzony jest w świecie Black Sabbath. Zespół
dobrze się bawi przez cały album, a my razem z nimi. Klasyczne
rozwiązania, pomysłowość i talent muzyków sprawił że
powstał album idealny. Prawdziwa perełka w metalowym światku. Nie
grozi jej upływ czasu, ani to że ktoś o nich zapomni. Świetny
debiut i dowód na to, że można świetnie wymieszać elementy
wielkich kapel typu Black Sabbath, Iron Maiden i Deep Purple. Obok
takiego Mariusa Danielsena jedna z najlepszych płyt roku 2015.
Gorąco polecam !
Ocena: 10/10
Niegdyś tych wydanictw retro było niewiele. Na szczęście dziś jest z czego wybierać. Próbowałem tego słuchać, ale brzmienie Mirror jest okropne - przedobrzyli z ostrością wszystkiego i przeładowaniem moogów. Każdy instrument bzyczy osobno do ucha. Pomyłka.
OdpowiedzUsuń