Rok 2013 okazał się
naprawdę udany dla szwedzkiej formacji Tad Morose, w końcu po
prawie 10 lat wrócili z nowym materiałem. „Revenant”
okazał się wyjątkowo mocnym albumem w kategorii heavy/power metal.
Mimo pewnych zawirowań w kwestii składu, mimo zmian muzyków
i mimo takiej przerwy udało im się zachować swój styl i w
dodatku go nieco odświeżyć. Ten album okazał się biletem
powrotnym na szczyty gatunku. Nic dziwnego, że zespół szybko
postanowił przypieczętować swój sukces kolejnym albumem.
„St Demonius” w pewien sposób jest kontynuacją
poprzedniego wydawnictwa, jednak czy to oznacza że jest tak samo
świetny?
No właśnie nie do końca
przedkłada się to na jakość zawartości. Jasne są mocne riffy,a
panowie Andersson jak i Johnsson starają się urozmaicać warstwę
instrumentalną na ile to możliwe. Zadbano zarówno o aspekt
techniczny jak i stricte melodyjny. Nie można narzekać na nudę, bo
dzieje się sporo i panowie nie trzymają się kurczowo tylko jednego
gatunku. Na pewno nie brakuje wpływów power metalu o czym
świadczy drapieżny otwieracz w postaci „Bow To the Reapers
Blade”. Nasuwa się tutaj Iced Earth, Bloodbound, czy taki
francuski Nightmare. Nie brakuje też elementów bardziej
progresywnych i dobrze to uchwycono w „Forlorn”.
Utwór może nieco bardziej zakręcony i złożony, ale z
pewnością jest to jeden z najbardziej zapadających kawałków
na płycie. Z pewnością jeśli komuś podobała się dynamiczna
sekcja rytmiczna z poprzedniego albumu, ten nie również
będzie zachwycony z tego co mamy na nowym albumie. Zespół
często stawia na dynamikę i mocne uderzenie. W połączeniu z
soczystym i dopracowanym brzmieniem daje to pożądany efekt.
Przykładem takiego dynamicznego utworu jest bez wątpienia „Where
Ignorance Reigns”.Płytę pozbawiona jest dłużyzn i
postawiono na treściwe krótkie kompozycje, które mają
zapaść w pamięci. Dobrze wypada nieco nowocześnie brzmiący
„Black Fire Rising”, czy ostrzejszy „The
Shadows play”. Nie można z pewnością narzekać na brak
dobrych melodii, czy chwytliwe refreny, bo to dostajemy choćby w
takim „Darkness Prevail” czy marszowy „Fear
Subside”. Końcówka płyta jakby bardziej ciekawsza
niż początek. Bardzo podoba mi się z tej płyty też mroczniejszy
„Dream of Memories” czy klimatyczny „The
World is growing old”, który najlepiej oddaje klimat
grozy uwieczniony na frontowej okładce.
Tad Morose wrócił
na właściwy tor i obecnie jest w szczytowej formie. Mają pomysł
na siebie na albumy i nagrywają teraz kompozycje pełne agresji i
ciekawych zagrywek. Słucha się tego z wielką przyjemnością i nie
przeszkadza nawet w tym owa wtórność i wałkowanie podobnego
stylu co wiele innych kapel. „St Demonius” to swoista kontynuacja
„Revenant” i może jej nieco ustępuje, ale wstydu nie przynosi.
Czekamy zatem na więcej takich płyt w wykonaniu szwedów.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz