Już dwa lata minęły od
wydawnictwa „Life Sentence” wydanego przez brytyjską grupę
Satan. To był ich wielki powrót po 26 latach ciszy. Mało kto
jeszcze liczył na ich powrót do grania heavy metalu. Działali
w czasach kiedy to królował na scenie brytyjskiej NWOBHM.
Teraz po latach panowie z Satan starają się utrzymać ten styl i
trzymać się tego co wypracowali przed laty. Bardzo udany album po
latach to tylko dobry początek. Teraz zespół jeszcze
bardziej się umocnił i najnowsze dzieło „Atom by Atom” jest
tego najlepszym dowodem.
Sekret sukcesu tego
albumu tkwi przede wszystkim w elemencie zaskoczenia. Po pierwsze
jest więcej agresji, więcej dynamiki i zarazem przebojów.
Całość jest bardziej przejrzysta i jeszcze bardziej wciągająca.
Niby słychać progres i pewne ulepszenia, ale to wciąż to samo co
zespół prezentował na poprzednim albumie. Tradycyjny heavy
metal, który jest mocno przesiąknięty latami 80 i w sumie
najwięcej tutaj elementów NWOBHM. Dobrze wyważone brzmienie,
klasyczna okładka tylko jeszcze bardziej podkreślają owe
powiązania z latami 80. Satan imponuje formą i pomysłowością.
Wokalista Brian Ross mimo swoich lat, mimo wieloletniego
doświadczenia nie zawodzi i słychać, że wciąż ma w sobie to
coś. Jego zadaniem jest przede wszystkim nadawać kompozycjom
melodyjnego charakteru oraz przyczyniać się do budowania klimatu. W
tych rolach sprawdza się i to nie podlega wątpliwości. Z pewnością
bez niego to już nie byłby ten sam zespół. Nie zawodny jest
wciąż duet gitarzystów Russ/Steve. Jest chemia, zgranie,
jest ciekawa złożona współpraca która przedkłada
się na pomysłowe riffy czy solówki. Plus się należy za
klasyczne rozwiązania w wielu kwestiach. Tak więc od strony
technicznej album nie zawodzi, a jak jest z materiałem?
W tej sferze zespół
też nie daje plamy i właściwie nasuwa się stwierdzenie, że jest
ciekawiej niż na „Life Senteance”. Na sam start dostajemy
rozpędzony „Farewell Evolution” i to prawdziwy
pokaz mocy. Klasyczny riff, nutka hard rockowego szaleństwa to z
pewnością znak rozpoznawczy „Fallen Saviour”,
który również jest jednym z najlepszych utworów
jakie zespół stworzył w ostatnim czasie. Owy pokaz
umiejętności gitarzystów pojawia się w urozmaiconym
„Ruination”. Bardzo dobrze zespół
prezentuje się w szybszych kompozycjach pokroju „The Devils
Infantry” czy „Atom by Atom”, które
zasługują na miano rasowych przebojów. Satan potrafi
stworzyć ciekawe i pomysłowe riffy, który nadają całości
świeżości i pewien element zaskoczenia. Dobrze to uchwycono w „In
Contempt” czy w przebojowym „My own God”.
Jest jeszcze nieco rock'n rollowy „Bound in Enmity”
i rozbudowany „The Fall of Persephone”, który
pokazuje ze zespół potrafi też budować tajemniczy klimat.
Bardzo udany finał mocnego albumu osadzone w klasycznym brytyjskim
heavy metalu z lat 80.
Satan powrócił do
heavy metalu i to na dobre. Są w życiowej formie i z każdym
albumem jest coraz ciekawiej. „Atom By atom” może się spodobać
fanom NWOBHM oraz tym co gustują w muzyce z lat 80. Płyta jest
równa i urozmaicona. Mamy szybkie, stonowane kawałki, ale też
takie bardziej hard rockowe czy nastawione na klimat. Dla każdego
coś się znajdzie. Pozycja godna uwagi!
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz