niedziela, 25 września 2022

NOCNY KOCHANEK - O jeden most za daleko (2022)


 Kto by pomyślał, że poboczny projekt muzyków Night Mistress o nazwie Nocny kochanek stanie się tak popularny i kochany, że przyćmi macierzysty zespół.  Night Mistress działał od 2005r i odgrywał ważną rolę na polu heavy/power metalu. Ostatni album ukazał się w 2014 r i na dwóch albumach się skończyło. Przykre. Muzycy wolę skupić się na żartobliwej odmianie Night Mistress. Nocny kochanek znalazł swoje grono słuchaczy, no przecież jesteśmy narodem co lubi się dobrze bawić i lubi rozmawiać na temat imprez,  alkoholi i wszelkich akcjach, które by się działy podczas. No może na jeden czy dwa albumy to może się sprawdzić, ale żeby ciągnąć dalej ten kabaret? Jestem w szoku. No, ale odnoszą sukces, jest sprzedaż, kluby są pełne. Wszystko się zgadza, tylko czy to dalej jest metal? Od strony muzycznej i owszem. Nocny kochanek to przecież luźna wariacja Night Mistress, który grał zadziorny heavy/power metal. Band wzbudza i będzie wzbudzał kontrowersje. Kocham Night Mistress dlatego wciąż sięgam po kolejne albumy Nocnego Kochanka, by sobie przypomnieć jak wielki potencjał marnują muzycy.  "O jeden most za daleko" to już 5 album tej formacji i chyba cieszy fakt, że jest to ukłon w stronę pierwszych dwóch płyt Kochanka i nawet elementy Night Mistress się znajdą. Fani będą zachwyceni i już będą "achy i ochy". Jak jest naprawdę?

Panowie idą dalej swoją ścieżką. Okładka typowa dla grupy, czyli utrzymana w komiksowej stylistyce. Brzmienie jest ostre niczym brzytwa, a muzycy w znakomitej formie. Krzysztof Sokołowski to jeden z najlepszych wokalistów na Polskiej scenie metalowej i muszę przyznać, że marnuje się tutaj.  Majstrak i Kazanowski dają niezły czad w sferze partii gitarowych i jest niezła mieszanka heavy/power metalu, a nawet hard rocka. Band znakomicie balansuje między różnymi gatunkami i zróżnicowanie to mocny punkt "O jeden most za daleko". Wszystko pięknie, tylko to co usłyszymy to też nic nowego. To dźwięki, które już dawno znamy z innych kapel. W dodatku same teksty momentami też albo o niczym, albo mało śmieszne. Gdyby tak panowie zagraliby na serio, bez tego jajcowania to miałoby to więcej sensu. Nie zmienią tego, bo właśnie za to ich fani kochają. Idealna muzyka do imprez, ale czy coś więcej.

Czeka nas 40 minut. Odpalamy i aż szok. Czyżby pomyłka i z głośników leci Demons and Wizards albo Iced Earth? Znakomite odwzorowanie. "Otwieracz" to ukłon w stronę heavy/power metalu w amerykańskim wydaniu. Krzysztof też momentami jak Ripper, a nawet Stu Block. Jest to killer, tylko ten tekst nieco irytuje. No jak dla mnie o niczym. Singlowy "Cudzesy" to już ukłon w stronę pierwszych płyt. Porządny miks heavy metalu i hard rocka. Brzmi to znajomo i w sumie wyszedł udany hicior. Kolejny killer w klimacie otwierającego utworu to "Pornolistonosz". To co gitarzyści tutaj wyprawiają to przyprawia o dreszcze. Znów dużo power metalu, a nawet nutka thrash metalu tutaj się pojawia. Dużo tutaj Judas Priest z czasów "Painkiller". Znakomicie się tego słucha i nawet tekst nie przeszkadza. "O jeden most za daleko" to już taki stonowany hard rock i też nie jest to żadne odkrywcze granie, ani też niczym specjalnie się nie wyróżnia. Znakomicie pokazuje, że band jest bardzo elastyczny. Czy tylko mi "ranny ptaszek" kojarzy się z "Take me Home" Helloween? Podobne wejście, podobny główny riff i wyszedł nawet spoko kawałek. Jest energia, jest hard rockowy pazur. Cieszy fakt, że band szuka świeżych pomysłów, ale "Numer z Banjo" totalnie do mnie nie trafia. Brawa za pomysł i za pozytywną energią. Na koncercie może zdać egzamin. Ballada "Serce za szkłem" jakoś zalatuje mi Scorpions. Rockowy numer, ale totalnie nie rusza mnie. Wieje niestety nudą. Kocham Overkill i od razu gdy usłyszałem "Wampir" to początek skojarzył mi się z "The goal is your soul". Szybko utwór nabiera drapieżności i tutaj znów słychać coś z Iced Earth, ale też można doszukać się wpływów Kinga Diamonda. Tak to mocny punkt płyty i pokazuje, że można nagrać kawałek, który nie skupia się tylko na imprezach i alkoholu. Jest typowy alkoholowy kawałek w postaci "Alkoman". To również solidny kawałek w klasycznym wydaniu.

W tym wszystkim jest jeden plus. Nocny kochanek ma swój image, ma swój styl, ma swoje śmieszne teksty i dzięki trafiają do zupełnie nieco innej grupy odbiorców. Odnoszę wrażenie, że nawet czasami do osób, które na co dzień za dużo z metalem nie mają do czynienia. Skoro muzyka Nocnego Kochanka to wypadkowa Iron Maide, Judas Priest, Helloween czy Iced Earth, to może przyczyni się że z czasem będzie więcej maniaków rasowego heavy metalu. To też już jakiś sukces. Wielki fanem nigdy nie będę, szanuje ich dokonania, ich sukces, uwielbiam to co grają i na jakim poziomie. Szkoda tylko że to wszystko kosztem Night Mistress, który był tym lepszą połówką.  Co do "O jeden most za daleko" to kawał solidnego heavy metalu, czy to się nam podoba czy nie. Taki "Otwieracz" czy "Wampir" to kawałki, do których warto wrócić czasem.

Ocena: 7.5/10

9 komentarzy:

  1. Jedynka najlepsza, przydałby się remastering z bonusami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co bierzesz się za taką muzę ? Chcesz im przysługę zrobić ? Przecież goście jak tworzyli od siebie to mieli ze 20-tu fanów . Wybili się na cudzych riffach i nic po za tym . A że mają widownie . Zenek ma jeszcze większą .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zenek ma większą widownię? Nie wiedziałem. Każdy ma prawo recenzować co chce, no żeby było związane z hard and heavy, aczkolwiek nazwa bloga wskazuje na power metal. Ilość fanów też bez znaczenia. Przecież nie słuchamy muzy, bo tylu a tylu fanów jej słucha. Albo coś nam się podoba albo nie. Mnie osobiście muza jako Night Mistress bardziej się podobała. Nocny Kochanek jednak dał chłopakom popularność i pieniądze. Słucha ich kto chce. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli myślisz , że słucha ich kto chce to jesteś w błędzie . Słychają ich ludzie , którym wmawia się iż jest to swietny zespół. Robi się tak promując ich muzykę na każdym kroku. A tak naprawdę jest to zespół grający metal dla ludzi nie słuchających metalu . Po ukazaniu się jedynki wszyscy zrozumieli , iż jest okazja zarobić . Czyli rozgłośnie , menadżerowie i recenzenci. Nagle zaczeło się to wszystkim podobać . I doszło do takiego paradoksu , że Grzegorz Kupczyk jest zachwycony możliwością zagrania przed NK

      Usuń
  4. Obczajam kochanka ze względu na stare dobre czasy night mistress. Szkoda że tamten band umarł śmiercią naturalną. Muzycznie nocny kochanek nie jest zły. Co do nazwy bloga. Power metal to mój ulubiony gatunek metalu, ale lubię też thrash, hard rock, melodyjny rock czy metal, hard'n and heavy, czy melodyjny death metal🙂 nie ma się co ograniczać do jednego gatunku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie łapę co znaczy " muzycznie dobrzy " przecież grają same zapożyczenia i nawet tego nie ukrywają . Dla mnie ktoś muzycznie dobry to artysta który potrafi komponować muzę autorską . Nawet wzorując sie na kimś robi to po swojemu . Pozdrawiam

      Usuń
  5. Koniunkturaliści. Niestety, koniunkturaliści, zżynka muzycznych pomysłów, i zżynka obyczajowa, taka moda i takie zachowanie ,,Nocnego Kochanka,, , po prostu ,,walą konia,,. , tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  6. C.d. Zenki heavy metalu, tak jak Behemoth to naczelny przedstawiciel Bambo polo, jest popyt to wchodzimy w ten temat. Koniunkturalizm, plankton, szara masa... wystarczy, nie polewaj, zjeżdżam do bazy...

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż. Dyskusja się wywiązała i dużo napinki. Jaki popyt taka podaż. Jak mam wybierać disco polo i disco metal, zdecydowanie wolę to drugie.
    Skoro takie zapotrzebowanie i ludzie mieliby słuchać to pierwsze a wolą Nocnego Kochanka to chyba lepiej?

    OdpowiedzUsuń