sobota, 21 grudnia 2024
HELLOWEEN - Live At Budokan (2024)
Co dopiero w roku 2019 ukazał się "United Alive in Madrid", czyli koncertowy album od Helloween, który był udokumentowaniem wielkiego powrotu Kaia Hansena i Michaela Kiske do zespołu. Wydawnictwo bogate i pełno hitów, a najlepsze było to że mieliśmy niezły wachlarz przebojów z ery Hansena, Kiske czy właśnie Derisa. Spełnienie marzeń dla każdego fana Helloween. Co ciekawe band wydał nowy album i dalej gra w takim rozszerzonym, siedmioosobowym składzie. Szacunek i słowa uznania, ze dogadują się i potrafią stworzyć prawdziwe show. Imponuje to, że dzielą się rolami i mając tyle muzyków w składzie zagrać praktycznie każdy utwór z każdej płyty. Oby ten sen trwał jak najdłużej. Międzyczasie band podpisał umowę z wytwórnią Reigning Phoenix Music i za jej sprawą w roku 2025 ukaże się nowy album, a póki co możemy się cieszyć nowym albumem koncertowym "Live At Budokan".
Dla fanów Helloween pozycja obowiązkowa, ale również fani albumów koncertowych mogą śmiało sięgnąć po owe wydawnictwo. Czuć klimat koncertu, fani w Japonii dają czadu i dobrze się bawią przy muzyce Helloween. Na plus rozgadany Kai, Andi Deris i dużo hitów, a do tego 3 utwory zagrane z nowej płyty zatytułowanej "Helloween". Chemia między muzykami wciąż świetna i dają czadu. Każdy utwór brzmi tak jak powinien i można się poczuć jakby się uczestniczyło w tym koncercie. Na minus pewnie fakt, że setlista nie wiele odbiega od poprzedniej i mało utworów z ery Derisa. Miło jest usłyszeć "Save Us" znów w repertuarze Helloween. Kai odkurza kolejny hity z "Walls of jericho" w ramach Kai Medley i to jest ta część koncertu która zawsze mnie rajcuje i jest nadzieja że na kolejnej trasie Kai przygotuje kolejny taki medlay. Z nowej płyty wybrano takie hity jak "Best Time" i "Mass polution". Sprawdzają się na koncercie idealnie. 3 różne głosy wokalistów pięknie się uzupełniają w rozbudowanym, epickim "Skyfall", czy rozpędzonym "How many Tears". Publika ma z kolei co robić przy "I want Out" czy "Keeper of The Seven Keys". Koncert udany i jest przednia zabawa z hitami Helloween.
Wiem, że Helloween to przede wszystkim hity z czasów Keepera, że Kiske to jeden z najlepszych power metalowych głosów, ale tyle dobrej muzy wyszło za czasów Derisa, szkoda że tak mało jest utworów z jego ery. Można by pokombinować, podzielić partie wokalne między hansena czy Kiske i było mega show. Wciąż liczę, że przywrócą takie hity jak "Where the Rain Grows", "We Burn", "Steel Tormentor" , Push", "Mr torture" czy "Hell was made in Heaven". Spełnieniem marzeń byłoby usłyszeć "The king for 1000 years" z Hansen i Kiske. Póki co można się delektować koncertówką w oczekiwaniu na nowy album od Helloween i koncert w Polsce, który również odbędzie się w 2025.
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz