sobota, 7 grudnia 2024

SUNLIGHT - Son of the Sun (2024)


 Debiut greckiego Sunlight nie podbił sceny heavy metalowej, ale robił dobre wrażenie. Minęło 9 lat od premiery "My own Truth", a Sunlight powraca z nowym dziełem. Nowe logo, nowy skład, ale muzyka dalej taka sama. To miks melodyjnego heavy metalu i power metalu. Nie tworzą niczego nowego i wzorują się na takich kapelach jak Stratovarius, Helloween, czy Angra.  "Son of the sun" ukazał się 6 grudnia  nakładem Total Metal Records i troszkę pokazuje słabsze oblicze greckiej sceny metalowej.

Nie ma heroicznych riffów, podniosłego klimatu, ani pomysłowych melodii. To bardziej tworzenie w oparciu o sprawdzone patenty troszkę bazowaniu na nostalgii słuchacza. Nie jest to złe, ale też nie powala na kolana. To wciąż tylko solidne granie, które miło się słucha. Nowym nabytkiem jest wokalista Mike Karasoulis i spisuje się całkiem dobrze. Jego maniera i technika pasuje do takiej stylistyki.  W roku 2024 oprócz Mike;a doszedł perkusista Andreas Kalogeras i basista Manos Karachalios. Wciąż bardzo ważną rolę w zespole odgrywa gitarzysta Makis Kaponis i klawiszowiec Anastopoulus. Panowie potrafią stworzyć ciekawy klimat, potrafią stworzyć ciekawe momenty, tylko szkoda że całościowo materiał nie porywa. Zdarzają się słabsze momenty.

Imponuje na pewno finał płyty, czyli "Sunrise". Jest podniosło, tajemniczo, jest pomysłowość i intrygujące melodie. Jeden z najciekawszych utworów na płycie. W pełni pokazuje potencjał tej grupy. Z kolei otwierający "Son of Fire" to dobrze skrojony kawałek, gdzie przemycono power metalowe patenty. Czuć tutaj duch starych płyt Stratovarius. Słodki "Forever Lost" to solidna pozycja, ale troszkę wdziera się komercja i zabrakło tutaj jakby mocy. Już lepiej prezentuje się klimatyczny i przebojowy "Mystery". Brzmi to znajomo, ale nie przeszkadza też w odbiorze. Klasyczny, europejski power metal w klimatach Helloween czy Stratovarius dostajemy w rozpędzony i przebojowym "Echoes of hope" . Lekki, radosny jest "Cant let You Go" i chyba band za dużo nasłuchał się płyt Avantasia. Jest bardziej rockowo, bardziej komercyjnie.

Wciąż w myślach zostaje ten utwór zamykający. "Sunrise" rozwala system i zostaje w pamięci. Płyta nie jest zła. To taki klasyczny power metal, na którym wychowałem się, tylko to wszystko jest dobre i brakuje błysku geniuszu. Band potrafi grać i dlatego nie ma odruchu wymiotnego i płyta dostarcza sporo frajdy. Fani Stratovarius i Helloween powinni posłuchać nowe dzieło greckiej formacji Sunlight, który po latach wraca z nowym składem. Warto dać im szanse.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz