poniedziałek, 9 grudnia 2024
DESERT NEAR THE END - Tides of Time (2024)
Ostatnie wydawnictwa greckiego Desert Near The End nie porwały mnie w 100 % i bardziej postrzegałem te płyty jako solidne wydawnictwa w kategorii power/thrash metalu. Band dorobił się 6 albumów, a najnowszy "Tides Of Time" ukazał się 6 grudnia nakładem wytwórni Theogonia Records. Skład ten sam, stylistyka ta sama, z tym że tym razem owy materiał do mnie bardziej przemawia i jest bardziej dopracowany. "Tides of Time" to może nie najlepsze co usłyszałem w roku 2024, ale jest to pozycja godna uwagi, zwłaszcza jak kocha się miks power i thrash metal.
Desert Near the End czerpie garściami z Charred Walls of The Damned czy Iced Earth. Jest nastawienie na klimat, na chwytliwe melodie, ale przede wszystkim ostre riffy i złożone konstrukcje kawałków. Nie wszystko staje się takie oczywiste od pierwszych dźwięków. Stylistyka jest trafiona, tylko nie zawsze aranżacje i pomysły zespołu w 100 % trafiają w mój gust. Czasami jest przerost formy nad treścią i czasami nie potrzebne są te zwolnienie i na siłę wydłużanie utworów. Duet gitarowy Ioakeim/Vasilakis spisuje się całkiem dobrze i tym razem więcej jest przemyślanych riffów, czy wciągających solówek. Do ideału daleko, ale jest postęp względem dwóch poprzednich płyt. Mocnym filarem zespołu jest uzdolniony wokalista Alexandros, który ma to coś co przyciąga i odpręża.
Materiał wypełnia 9 kompozycji i już start w postaci "City of Eternal Flame" pozytywnie nastraja i pokazuje, że w tej kapeli drzemie potencjał. Agresywny "Ascension" jest zadziorny i niezwykle melodyjny. Dobra równowaga między power metalem i thrash metalem. Energiczny "Oceans of Time" też imponuje pod względem szybkości i drapieżności. Niby nic odkrywczego, a dostarcza sporo frajdy. Nastrojowy i bardziej złożony "Children of Lethe" też potrafi zapaść w pamięci. Jest jeszcze mroczny "Sunset Fields" i niestety, ale druga cześć płyty to trochę przerost formy nad treścią. Dobrze to słychać w nieco rozlazłym "Damnation".
Desert near the end to zespół, który ma ciekawą stylistykę, uzdolnionych muzyków, ale jakoś nie potrafi w pełni wykorzystać drzemiący potencjał. Na pewno nowy album to obranie dobrego kierunku i poprawa jakości względem ostatnich płyt. Fani power/thrash metalu powinni posłuchać "Tides of Time" bo to kawał solidnego grania, które kryje kilka killerów.
Ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz