sobota, 25 stycznia 2025
THE FERRYMEN - Iron Will (2025)
24 stycznia roku 2025 to dzień starcia dwóch gigantów, a mianowicie The ferrymen i Labyrinth. Dwa nowe albumy, który ukazały się w tym samym czasie i oba wydawnictwa wydane przez wytwórnię Frontiers Records. Uwielbiam płyty wydawane przez tą wytwórnię, bo dużo to wysokiej jakości płyty i wiele z nich trafia w mój gust. Labyrinth nowy znamy i można rzec, że to płyta idealna. "Iron will" to już 4 album tego znakomitego trio, który tworzy Ronnie Romero, Mike Terrana oraz Magnus Karlsson. Płyta równie świetna co poprzednia i to znów wysokiej jakości album, który łączy w sobie power metal, symfoniczny metal, odrobinę progresywnego metalu, czy hard rocka. Każdy znajdzie coś dla siebie, a najlepsze jest to że płyta nie wiele gorsza od nowego Labyrinth. To się nazywa muzyczna uczta.
Receptura ta sama i ta kontynuacja tyczy się stylistyki, szaty graficznej, czy brzmienie. Muzyków też znamy i ich możliwości również. To prawdziwy czarodzieje, którzy nawet z niczego stworzą coś genialnego i poruszającego, co pozwoli na długo zapamiętać ów materiał. Pełno tu odesłań do Lords Of Black, Primal Fear, ale też solowego Jorna czy przede wszystkim Masterplan. Panowie znają się narzeczy i wiadomo czego można się spodziewać. Po raz kolejny mamy do czynienia z materiałem zróżnicowanym i dobrze wyważonym.
Płytę otwiera najdłuższy na płycie "Choke Hold" i to utwór nastrojowy, a zarazem melodyjny i pełen power metalowej drapieżności. Otwarcie godne marki The Ferrymen. Imponuje podniosły, marszowy, klimatyczny "Mother Unholy" i te gregoriańskie chórki, ta posępność i patenty Masterplan jak najbardziej na plus. Mocna rzecz i uwielbiam takie klimaty. Dobrze znany jest singlowy "Iron Will", który jest przebojowym i taki typowy dla twórczości Magnusa. Balans między heavy metalem, a hard rockiem jest tutaj naprawdę godny podziwu. Pełen romantyzmu, melancholii jest "Above it All", który imponuje rozmachem i pięknymi ozdobnikami. Do tego ten niszczący głos Ronniego. Oj można się zakochać od pierwszych dźwięków. Coś z Primal Fear na pewno można uchwycić w agresywniejszym "Adrenaline" i ta dynamika, ten zadziorny riff robią wrażenie. Taki killer też jest potrzebny, żeby nie popaść w monotonie. Świetna rzecz i pokazuje, że The Ferrymen jest do tańca i różańca. Kolejny chwytliwy riff pojawia się w "Darkest Storm" i jakoś skojarzyło mi się z starym dobrym Masterplan. Magnus to też w końcu utalentowany gitarzysta, który potrafi zaskoczyć. Znów idealne balansowanie między agresywniejszymi partiami gitarowymi, a tymi nieco stonowanymi. Taki rollercoster też potrafi być niezłą atrakcją.Nagrać dobrą i godną zapamiętania balladę jest ciężko, ale "Dreams and Destiny" sprawdza się i robi furorę. W zasadzie to mamy tutaj niesamowitego Ronniego, a reszta to szumy w tle i miłe ozdobniki. Magia. Więcej power metalu i agresji dostajemy w "Dust to Dust" i znów band zabiera nas w rejony Masterplan czy Lords of black. Ta paleta dźwięków, ten wachlarz możliwości imponuje i chce się jeszcze więcej muzyki The ferrymen. Co za nastrój, emocje. Brawo, brawo! Dalej dostajemy nieco bardziej energiczny i przebojowy "The Darknes That Divides". Praca gitar i mroczny klimat w "Mind Games" idealnie trafia w mój gust. Posępne tempo, łatwo wpadający w ucho refren i te zaloty pod Masterplan. Finał to prosty i przebojowy "You re the Joker", który również nie kryje wpływów Primal Fear.
The Ferrymen to klasa i w zasadzie każdy ich album to wielkie przeżycie i uczta dla fanów takie grania. Najlepsze jest to, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ronniego Romero nigdy za dużo i póki idzie za tym jakość i mamy kolejną dawkę świetnej muzyki to jestem jak najbardziej na tak. 3 wielkie osobistości razem tworzą zgrane trio i oby było jeszcze więcej takich płyt jak "Iron Will". Dla mnie to po Labyrinth kolejna petarda roku 2025. W sumie to było do przewidzenia, prawda?
Ocena: 10/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz