środa, 25 kwietnia 2012

X - CRETA - Petronizing The Heterodox (1986)


Brak informacji na temat pewnego zespołu z Belgii który się zwie X – CRETA nie powstrzymał mnie przed napisaniem recenzji na temat ich jednego albumu, jaki wydali na przełomie całej swoje kariery. Choć brakuje jakiś obszernych informacji na temat historii zespołu, to jednak wiadomo na pewno że kapela powstał w 1983 roku i początkowo wydała kilka dem, zaś w roku 1986 roku zanim jeszcze się rozwiązali wydali debiutancki album o tytule „ Petronizing The Heterodox”. Pewnie się zastanawiacie jaką muzykę prezentuje belgijski zespół? Główny gatunek jaki przemawia przez ich styl to bez wątpienia Thrash Metal, choć pojawiają się elementy speed metalu, black metalu, hardcoru, czy też czasami punku. Jeśli chodzi o wpływy i inspirację to należy tutaj wymienić takie zespoły jak : CARRION, HELLHAMMER,KREATOR, MORBID SAINT czy też VOIVOD. Pierwsze wrażenie jakie niesie ze sobą zapoznanie się z tym dziełem to przede wszystkim fakt, że zespół prezentuje podziemny heavy metal i słychać w słabej produkcji, która podkreśla surowość i złowieszczy charakter zespołu. Co ciekawe ten jakże rażący element świetnie pasuje do stylu w jakim zespół się obraca. No i w połączeniu z black metalowym wokalem Marca Mayesa, z dynamiczną, zakręconą sekcją rytmiczną tworzona przez basistę Petera Raynerta i perkusistę Erika Steppe jak i ostrymi, dzikimi wręcz, pełnymi diabelskiego klimatu i drapieżności partiami gitarowymi Erwina Vanmola owe brzmienie stanowi jednolitą całość, który stanowi duet nie do pokonania.

To co kryje się pod mało atrakcyjną okładką albumu to raczej zwarty, dynamiczny, ostry materiał, który większość określiłaby na jedno kopyto i to poniekąd daleko nie odbiega od prawdy, bo cały czas zespół serwuje kompozycje zbudowane na podobnej pomysłowości i cały czas jest ta sama filozofia. I poniekąd nieco to przeszkadza bo przydałoby się nieco urozmaicić materiał, wpleść nieco bardziej zapadający motyw, ciekawszą melodię, a tak jest ostra łupanina, która od początku do końca trzyma bardzo wysoki poziom, lecz bardzo jednostajny. Album właściwie wypełniają takie kompozycje właśnie jak otwierający „David Slayes Goliath” który idealnie obrazuje to z czym mamy do czynienia. „Exaggerated” robi wrażenie jeszcze szybszej kompozycji i dobrze sprawdza się tutaj urozmaicenie sekcji rytmicznej. Z kolei taki „Destructive Outfit” daje przykład, że zespół potrafi stworzyć dość dobrą melodię, potrafi wtrącić dość prosty motyw który zapada na dłużej. „Oblivion” to z kolei świetny przykład, jak zespół jest perfekcyjny jeśli chodzi o solówki, a te na całej płycie są wyborne. Jest dokładność, staranność, niezwykła precyzja, no i przede wszystkim szaleństwo które brakuje w dzisiejszym metalowym świecie. To że jest grupa znakomitych instrumentalistów, którzy się świetnie bawią i to słychać w dwóch instrumentalnych kawałkach czyli 'X-Creta Banzai Mosh „ czy też „The Heterodox” .

Ci którzy szukają naprawdę ostrego grania z pogranicza thrash metalu, black metalu czy też speed metalu to śmiało mogą brać w ciemno ten album. Fakt że zespół nie wysila się żeby urozmaicić album i słychać że jest granie na jedno kopyto. Dla jednych będzie to zaleta a dla innych wada. Trzeba przyznać, że ciężko jest sobie tutaj wyobrazić wolniejsze kawałki i w takiej szalonej formule wypadł znakomicie. Jednak podziemny charakter i brak odpowiedniej promocji sprawił, że zespół przepadł bez wieści po wydaniu tego albumu. Zespół jednej płyty, ale za to jakiej.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz