niedziela, 22 kwietnia 2012

GAIA EPICUS - Dark Secrets (2012)


Jednym z tych zespołów który nie kryje swoich inspiracji pionierami power metalu czyli GAMMA RAY i HELLOWEEN jest bez wątpienia norweski GAIA EPICUS, który właściwie ani nie myśli zerwać z wtórnością i odgrzewaniem już oklepanych motywów gitarowych, sprawdzonych melodii. GAIA EPICUS ironicznie również jest prowadzenie przez muzyka o nazwisku Hansen, ironicznie również on jest mózgiem zespołu, bawiąc się zarówno w kompozytora jak i wokalistę grającego jednocześnie na gitarze. Norweski zespół opiera swój styl na podobnych patentach jak wcześniej wspomniane kapele. Jest tutaj dynamika, różnorodność i struktura kompozycji podobna do GAMMA RAY, jest też melodyjność, radość i przebojowość w stylu HELLOWEEN. GAIA EPICUS choć wtórna, choć niczego odkrywczego nie wymyśliła, to jednak dość szybko zyskała sporo fanów i szybko znalazła się wśród tych bardziej rozpoznawalnych kapel power metalowych. Początkowo zespół trzymał dobry poziom, a nawet sięgnęli perfekcji na „Victory”. Jednak po tym albumie zespół popadł w kryzys. Posypał się skład i na placu boju właściwie pozostał sam Thomas Chr Hansen. Choć na „Damnation” wyraźnie było słychać obniżenie poziomu i pewny spadek formy. Długie oczekiwanie i kilkakrotne przekładanie premiery albumu z 2009 r dotknęły również i jego następce czyli „Dark Secrets”. Obawy co do tego wydawnictwa były, a to z kilku powodów. Największe z nich to przede wszystkim brak zespołu z prawdziwego zdarzenia, gdzie każdy potrafi wnieść coś od siebie do kompozycji, a drugim czynnikiem był słabszy już album „Damnation” z konfrontacji choćby z takim „Victory”. 3 lata oczekiwania i bawienia się w kotka i myszkę z fanami, ale w końcu się ukazał. Wydawnictwo zdobi bez wątpienia jedna z ładniejszych okładek na rynku i choć oko zostało zaspokojone, to jednak moja dusza nie.

Muzycznie nie ma rewolucji jest to dalej ta sama filozofia. I album wypełnia masa utworów rozegranych w stylu do jakiego nas zespół przyzwyczaił. Mamy kompozycję jak „Beyond The Universe” które pod względem struktury, melodyki jak i klimatu zabierają słuchacza do okresu pierwszych płyt, z naciskiem na debiut. Wtórność bije z tego kawałka na kilometr i sporo tutaj zapożyczonych motywów. Sam kawałek jest bardzo dobry, melodyjny, radosny z ciekawymi nieco urozmaiconymi riffami. Choć ten album jest o kilka klas niżej w stosunku do dwóch poprzednich albumów zarówno pod względem aranżacyjnym jak i kompozytorskim to jednak można trafić na udane kompozycje jak choćby taki „Hellfire”, który moim skromnym zdaniem jest najlepszym utworem na płycie. Utworem który idealnie wpisuje się konwencję dwóch poprzednich albumów, zwłaszcza takiego „Victory”. Podoba mi się ta różnorodność, ta niezwykła pomysłowość i melodyjność, przebój jak się patrzy. To że forma GAIA EPICUS nie należy do wysokich świadczy nie potrzebnie przekombinowany „Lost Forever”. Nie trafione zostały kwestie mówione przez Hansena, który śpiewa jeszcze słabiej niż na poprzednim albumie. Próba zawarcia mrocznego klimatu również chybiona, na pociechę zostaje niezwykła melodyjność w refrenie i chwytliwa solówka spod znaku GAMMA RAY czy HELLOWEEN. Zespół dobrze radzi sobie z nieco ostrzejszym graniem gdzie słychać wpływy późniejszego okresu promienistych i świetnie to odzwierciedla dynamiczny i zadziorny „ Mirror Of Truth”, ostry i przebojowy „Failing Into The Abyss” , melodyjny „Behind The Walls” gdzie dominuje niestety chaos i brak jakiejkolwiek wizji co do tego albumu i już lepiej w tej promienistej konwencji wypada taki „The raven”. Album jest bardzo nie równy i sporo tutaj zamieszania robią eksperymenty, a to z rycerskim heavy metalem w „Bounded By Blood” , folkiem w „Ode To The Past” który chyba pokazuje że najlepszym ogniwem i takim motorem tego nowego albumu są bardzo dobre solówki gitarowe, czy też mrocznym heavy metalem z stonowanym tempem i tajemniczym klimatem jak w tytułowym „Dark Secrets”. Miejsce nie potrzebnie na płycie zajmują słabe dwie ballady na czele z „Farawell” który tylko uwypuklają wszystkie minusy tego albumu oraz formy zespołu.

Thomas Chr Hansen jest dobrym gitarzystą i ten album jest kolejnym tego dowodem i tylko w tym aspekcie można poczuć jakieś zadowolenia. Niestety spadek formy i brak jakichkolwiek pomysłów dotknął sferę aranżacji i kompozytorstwa. Nie dość że sporo tutaj wtórność i oklepanych motywów, to są jeszcze one podane w niechlubnej formie, która na dłuższą męta odtrąca słuchacza i psuje cały odsłuch. Niby jest to GAIA EPICUS w tej swojej konwencji, ale brakuje pomysłów, brakuje killerów, zapadających kompozycji, brakuje tego solidnego wykonania. Album właściwie kierowany do zagorzałych fanów zespołu. „Dark Secrets” sprawił że zaczynam się zastanawiać, czy to już nie koniec tej kapeli będącej kopią HELLOWEEN / GAMMA RAY.


Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz