piątek, 13 września 2019

RAM- The Throne Within (2019)

Klasyka rządzi. Tak było, tak jest i tak będzie. Tak przynajmniej ja uważam. Heavy metal z lat 80 to złoty czas dla tej muzyki i nic dziwnego że to jest wciąż źródło wielu pomysłów młodych kapel. Mimo, że mamy rok 2019 to te patenty wypracowane przez takie tuzy jak Judas Priest, Iron Maiden, Saxon, Accept, czy Kinga Diamonda wciąż są aktualne i wciąż inspirują kolejne pokolenia. Szwedzki Ram to band, który działa od 1999r i może pochwalić się doświadczeniem,bogatą dyskografią i utalentowanymi muzykami. "The throne within" to już 6 album tej grupy i można powiedzieć, że doszli już do perfekcji i osiągnęli już najwyższe stadium. Ta płyta to dzieło skończone i dopieszczone w każdym calu. Jaki ma być heavy metal? Ostry, brudny, zadziorny, ma przyprawiać o ciarki, ale ma też zachęcać do śpiewania i przytupywania nogą. To ma być uczta dla uszu i duszy, a tak właśnie z nowym dziełem  szwedów.

Ram nie zmienił stylu grania, nie poszedł w stronę eksperymentów, ale ulepszył swoją formułę. Mocne riffy, mroczny klimat,  ostry niczym brzytwa wokal Oscara Carlquista i duża dawka złożonych i wciągających solówek. To wszystko to jest. Idealny przykład jak powinno się grać heavy metal. Niby jest duch lat 80, to jednak soczyste, mocne brzmienie sprowadza nas na ziemie, że to jednak rok 2019, a nie 1980.

Co nas czeka za tą piękną i budzącą grozę okładką? 49 minut soczystego heavy metalu, który zawarty został w 9 utworach. Kiedy odpalamy płytę to atakuje nas znakomity melodyjny riff, który brzmi jakby został wyjęty z pierwszych płyt Kinga Diamonda, czy Judas Priest. No coś niesamowitego. Tak właśnie zaczyna się otwieracz "The Shadowwork". Co zachwyca tutaj to dynamiczna sekcja rytmiczna, riff rodem z płyt Kinga Diamonda i mroczny klimat. Przez te 6 minut wiele się dzieje. Czas zadać drugi cios. Uwaga na energiczny i przebojowy "Blades of Betrayl", który czerpie to co najlepszy z Mercyful Fate i Judas Priest. Prawdziwa petarda. Marszowe tempo i zadziorny riff to atuty mocnego "Fang and fur" i panowie cały czas trzymają wysoki poziom. Przyspieszamy w złowieszczym i mrocznym "Violence" i słychać że gitarzyści Harry i Martin znakomicie się dogadują. Taki klasyczny duet, który robi piorunującą robotę. Kto lubi Judas Priest, ten z pewnością od razu pokocha rytmiczny i przebojowy "The Trap". Panowie znów pokazują swój talent i pomysłowość. "No refuge" to najdłuższy kawałek na płycie i tutaj wpleciono sporo ciekawych i zapadających w głowie motywów. Oscar tutaj brzmi niczym King Diamond i bardzo mi to pasuje. Natomiast "Spirit Reaper" ma pomysłowy riff i mroczny klimat. Rasowy hit. Ciekawie wypadł też spokojniejszy i pełen grozy "You all leave". Alan Averill z Primordial  pojawia się w melodyjnym i energicznym "Ravnfell" . Znakomite zwieńczenie tej znakomitej płyty.

"The Throne Within" to album o wiele lepszy od poprzednika "Rod". Czysta perfekcja i encyklopedyczny przykład jak grać heavy metal. Znakomita mieszanka klasycznych dźwięków wypracowanych przez Kinga Diamonda, Accept czy Judas Priest. Ram to jeden z najlepszych zespołów i po raz kolejny to potwierdzają. Majstersztyk i tyle w temacie.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz