sobota, 5 kwietnia 2014

HOUSE OF LORDS - Precious Metal (2014)

Mam bzika na punkcie power metalu, ale czasami dobrze jest usiąść wygodnie w swoim fotelu i zapuścić coś spokojniejszego i coś bardziej wyrafinowanego. Wtedy właśnie lubię zapuścić melodyjny hard rock, czy też nawet AOR. Jeśli chodzi o nowości albumowe w tych gatunkach to nic nie przykuło mojej uwagi na dłużej. Nie ma się czym martwić, bowiem jest nowy album House Of Lords. Weterani melodyjnego hard rocka i AOR prowadzenie przez Jamesa Christiana powracają po 3 latach milczenia z albumem, zatytułowanym „Precious Metal”. Może nazwa nieco mylna, ale czy to ważne? Liczy się to jakie wrażenia płyta robi.

Od samego początku można poczuć tą magię i dopieszczone dźwięki, czyli te same emocje jakie towarzyszą przy słuchania każdej płyty tej formacji, która powstała w 1987 roku. Lata lecą, zmieniają się pewne rzeczy, a mimo to House Of Lords stara się być sobą, stara nam odtworzyć lata 80, w których znakomicie sobie radził Deep Purple, Rainbow, Whitesnake czy Thin Lizzy. House Of Lords gra muzykę, która ma sporo elementów wyżej wspomnianych kapel. Muzyka jest lekka, wyrafinowana, dobrze wyważona między melodyjnym hard rockiem, heavy metalem, czy AOR. Momentami słychać nawet echo neoklasycznego grania, zwłaszcza kiedy słucha się solówek Christiana i Bella. Znają się na rzeczy i wiedzą jak podejść słuchacza, jak go zauroczyć. Świetnie to słychać w „Epic”, który jest znakomitym przebojem. Soczyste, drapieżne brzmienie pozwala nadać całości odpowiedniego wydźwięku. Płytę się dobrze słucha bo jest urozmaicona, dynamiczna, a przede wszystkim pełna różnych smaczków. Nie trudno też dostrzec jak wszystko jest dobrze zaplanowane i przemyślane. Cały materiał jest równy i nie ma tutaj wypełniaczy. Przygoda zaczyna się od mocnego „Battle”. Tak właśnie powinno się grać heavy metal w hard rockowej oprawie. Nie ma też nic przeciwko jeśli chodzi o bardziej komercyjne granie jak to zaprezentowane w „Im breakin Free” czy „Live Every day”. Tez mimo spokojniejszego wydźwięku brzmi to dość fajnie i odprężająco. Nie brakuje rytmicznych kawałków, z luźnym klimatem, co dowodzi o tym „Permission to Die”. Jednak preferuję bardziej hard rock jak ten zagrany w „Swimmin with the Sharks” czy „Raw”. Fani Def Leppard powinni polubić „Action”.

Nowy album House Of Lords to póki co jeden z ciekawszych wydawnictw z kręgu melodyjny hard rock i AOR. Duża dawka melodii i przede wszystkim spokojny, wręcz romantyczny klimat, sprawiają że jest to dobra płyta, która odpręża i zapewnia spokój ducha i ciała. Polecam

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz