czwartek, 17 kwietnia 2014

LORD SYMPHONY - The Lords Wisdom (2014)

Indonezja i pierwsze na myśl co przychodzi to wakacje, wypoczynek i inne kwestie związane z spędzaniem wolnego czasu. Ale czy komuś na myśl przyszedł epicki power metal, który jest przesiąknięty najlepszym okresem Gamma Ray, czy Helloween? Na pewno nikt, by się nawet nie odważył o czymś takim pomyśleć. A jednak jest zespół z tamtego rejonu, który w swojej muzyce nie kryje inspiracji europejskim power metalem, a także lokalną muzyką. Tym zespołem jest Lord Symphony. Nie spotkałem się z ich debiutanckim albumem, ale nowy krążek zatytułowany „The Lords Wisdom” przykuł moją uwagę za sprawą klimatycznej okładki. I tak nie spodziewanie poznałem jeden z najlepszych albumów power metalowych roku 2014.

Podoba mi się w jaki sposób zespół gra ten power metal. Bawi się to muzyką, tymi patentami wypracowanymi na przestrzeni lat przez Rhapsody, Gamma Ray czy Helloween, jednocześnie tworząc własny styl. Nie starają się iść na łatwiznę poprzez krótkie utwory, nie starają się nikogo kopiować i za to im chwała. Epitet „Epic” nie jest tutaj dla ozdoby, bowiem zespół faktycznie stawia na podniosłość, na bogaty wydźwięk i aranżacje. Partie klawiszowe tworzą nieco symfoniczną otoczkę, która mogłaby stanowić tło do jakieś filmowej batalii. Klawisze nie są słodkie, a budują niezłe napięcie i wystarczy posłuchać „Prelude: Enter The...” czy energicznego „Gate Of Lord”. Wraz z „Down To Hoyland” są to najkrótsze kawałki na płycie i w sumie to odważne zagranie ze strony zespołu by postawić na bardziej rozbudowane kompozycje. Ale gdy ma się tyle pomysłów, gdy się wie jak zaskoczyć słuchacza i urozmaicić dany utwór, to czemu nie? Wyszło to z korzyścią dla Lord Symphony. Zespół choć pochodzi z egzotycznego rejonu to jednak wie jak grać power metal i wiele kapel może się od nich uczyć. Dawno nie słyszałem tak zgrabnego power metalu i tutaj aż ma się na myśli zeszłoroczny Evertale. Również i tutaj gitarzyści wyczyniają cuda, że tak powiem. Ich partie są soczyste, pełne zapału, polotu i energii. Brakowało ostatnio takich ciekawych motywów, takiej mocy i pomysłowości. W „Devils Emotion” słychać, że to nie żadne żarty. To jest właśnie power metal. Szybkość, chwytliwe melodie, rozbudowane solówki, przeplatające się motywy i przebojowość. Przede wszystkim jest zapał i granie prosto z serca. Zespół stara się wpleść troszkę swojej własnej lokalnej muzyki i fajnie to zostało wplecione w „Mirror”. Czyżby nowy pomysł na ciekawy power metal? Brzmi to znakomicie i dość świeżo. Spokojniejsze motywy można uchwycić w rozbudowanym „Earth beneath the Sky”. Lord Symphony to zespół w którym każdy z muzyków jest cenny. Zwłaszcza wokalista Arif, który mógłby objąć funkcję śpiewaka w Helloween czy Gamma Ray. Niesamowite możliwości, technika i emocje. Nie zabrakło progresywnego zacięcia co słychać w „Save the Universe” czy bardziej symfonicznego charakteru o czym nas przekonuje energiczny „ Key to Heaven”. Jest nawet hołd złożony dla Helloween w postaci coveru „King Will Be Kings”.

Wiele albumów ostatnio wychodzi z gatunku power metal, wiele kapel stara się osiągnąć swój stary poziom, ale trzeba przyznać, że młode kapele pokroju właśnie Evertale czy Lord Symphony pokazują, że można bez większej spinki nagrać album power metalowy z górnej półki. Można oprzeć muzykę o sprawdzone patenty, ale można to zrobić tak jak zrobił Lord Symphony, bez chamskiej zrzyny, lecz na bazie tego zbudował swój własny styl. Płyta jest niemal perfekcyjna. Nie ma słabych utworów, nie ma zbędnych wydłużeń, nie ma też nie potrzebnych wtrąceń i słodkiego wydźwięku płyty, co jest jak najbardziej na plus. Jeden z najlepszych albumów power metalowych ostatniego czasu i przykład dla wszystkich kapel power metalowych jak powinno się grać ten gatunek. Czekam na kolejne albumy i mam nadzieję że patrzymy właśnie na nową gwiazdę w dziedzinie power metal.

Ocena: 9.5/10

1 komentarz: