Indonezja i pierwsze na
myśl co przychodzi to wakacje, wypoczynek i inne kwestie związane z
spędzaniem wolnego czasu. Ale czy komuś na myśl przyszedł epicki
power metal, który jest przesiąknięty najlepszym okresem
Gamma Ray, czy Helloween? Na pewno nikt, by się nawet nie odważył
o czymś takim pomyśleć. A jednak jest zespół z tamtego
rejonu, który w swojej muzyce nie kryje inspiracji europejskim
power metalem, a także lokalną muzyką. Tym zespołem jest Lord
Symphony. Nie spotkałem się z ich debiutanckim albumem, ale nowy
krążek zatytułowany „The Lords Wisdom” przykuł moją uwagę
za sprawą klimatycznej okładki. I tak nie spodziewanie poznałem
jeden z najlepszych albumów power metalowych roku 2014.
Podoba mi się w jaki
sposób zespół gra ten power metal. Bawi się to
muzyką, tymi patentami wypracowanymi na przestrzeni lat przez
Rhapsody, Gamma Ray czy Helloween, jednocześnie tworząc własny
styl. Nie starają się iść na łatwiznę poprzez krótkie
utwory, nie starają się nikogo kopiować i za to im chwała. Epitet
„Epic” nie jest tutaj dla ozdoby, bowiem zespół
faktycznie stawia na podniosłość, na bogaty wydźwięk i
aranżacje. Partie klawiszowe tworzą nieco symfoniczną otoczkę,
która mogłaby stanowić tło do jakieś filmowej batalii.
Klawisze nie są słodkie, a budują niezłe napięcie i wystarczy
posłuchać „Prelude: Enter The...” czy
energicznego „Gate Of Lord”. Wraz z „Down To
Hoyland” są to najkrótsze kawałki na płycie i w sumie to
odważne zagranie ze strony zespołu by postawić na bardziej
rozbudowane kompozycje. Ale gdy ma się tyle pomysłów, gdy
się wie jak zaskoczyć słuchacza i urozmaicić dany utwór,
to czemu nie? Wyszło to z korzyścią dla Lord Symphony. Zespół
choć pochodzi z egzotycznego rejonu to jednak wie jak grać power
metal i wiele kapel może się od nich uczyć. Dawno nie słyszałem
tak zgrabnego power metalu i tutaj aż ma się na myśli zeszłoroczny
Evertale. Również i tutaj gitarzyści wyczyniają cuda, że
tak powiem. Ich partie są soczyste, pełne zapału, polotu i
energii. Brakowało ostatnio takich ciekawych motywów, takiej
mocy i pomysłowości. W „Devils Emotion” słychać,
że to nie żadne żarty. To jest właśnie power metal. Szybkość,
chwytliwe melodie, rozbudowane solówki, przeplatające się
motywy i przebojowość. Przede wszystkim jest zapał i granie prosto
z serca. Zespół stara się wpleść troszkę swojej własnej
lokalnej muzyki i fajnie to zostało wplecione w „Mirror”.
Czyżby nowy pomysł na ciekawy power metal? Brzmi to znakomicie i
dość świeżo. Spokojniejsze motywy można uchwycić w rozbudowanym
„Earth beneath the Sky”. Lord Symphony to zespół
w którym każdy z muzyków jest cenny. Zwłaszcza
wokalista Arif, który mógłby objąć funkcję śpiewaka
w Helloween czy Gamma Ray. Niesamowite możliwości, technika i
emocje. Nie zabrakło progresywnego zacięcia co słychać w „Save
the Universe” czy bardziej symfonicznego charakteru o czym
nas przekonuje energiczny „ Key to Heaven”. Jest
nawet hołd złożony dla Helloween w postaci coveru „King
Will Be Kings”.
Wiele albumów
ostatnio wychodzi z gatunku power metal, wiele kapel stara się
osiągnąć swój stary poziom, ale trzeba przyznać, że młode
kapele pokroju właśnie Evertale czy Lord Symphony pokazują, że
można bez większej spinki nagrać album power metalowy z górnej
półki. Można oprzeć muzykę o sprawdzone patenty, ale można
to zrobić tak jak zrobił Lord Symphony, bez chamskiej zrzyny, lecz
na bazie tego zbudował swój własny styl. Płyta jest niemal
perfekcyjna. Nie ma słabych utworów, nie ma zbędnych
wydłużeń, nie ma też nie potrzebnych wtrąceń i słodkiego
wydźwięku płyty, co jest jak najbardziej na plus. Jeden z
najlepszych albumów power metalowych ostatniego czasu i
przykład dla wszystkich kapel power metalowych jak powinno się grać
ten gatunek. Czekam na kolejne albumy i mam nadzieję że patrzymy
właśnie na nową gwiazdę w dziedzinie power metal.
Ocena: 9.5/10
10/10,brawo!
OdpowiedzUsuń