14 stycznia to dzień
premiery trzeciego albumu niemieckiej formacji Alpha Tiger.
„Identity” to dzieło, które potwierdza że ta młoda
kapela chce pozostać w grupie tych zespołów, które
grają heavy metal zakorzeniony w latach 80. Poprzednie wydawnictwo
tj „Beneath The Surface” to był bardzo solidny album, który
pokazał, że zespół potrafi grać agresywnie. Obstawiałem,
że nowy album będzie na miarę tamtego wydawnictwa, że zespół
znów porwie agresją, szybkością i ciekawymi melodiami.
Niestety odnoszę wrażenie, że za brakło pomysłów na
trzeci krążek. Jest lżej, jest bardziej hard rockowy i można
nawet mówić o nowym albumie jako najsłabszym wydawnictwie.
Dlaczego?
W dużej mierze przyczyną
niepowodzenia tego wydawnictwa jest styl muzyczny jaki zespół
obrał. Mniej heavy metalowego pazura, mniej szybszych motywów,
więcej komercji i hard rockowego grania. Nie do końca przekonuje
ten styl, zwłaszcza że zespół do tej pory słynął z
naprawdę mocnego grania, w którym było sporo odesłań do
Iron Maiden, Judas Priest, Fates Warning czy Helloween. Słuchając
nowego krążka mam w głowie kapele pokroju Dokken, Scorpions czy
Pretty Maids. Wokal Stephena też na tym albumie nie brzmi już tak
uroczo i można poczuć spadek formy. Wszystko dopasowane pod lekkie
i hard rockowe zagrywki duetu gitarzystów. Ten aspekt
najsłabiej wypada na nowym albumie. Po prostu nie wiele się dzieje
i wieje najzwyczajniej nudą. Jeśli szukacie tutaj ciekawych i
godnych zapamiętania riffów czy solówek, to poczujecie
się zawiezieni. Co by nie było zbyt pesymistycznie, to przejdźmy
do dobrych stron „Identity”, a jedną z nich jest soczyste i
agresywnie brzmienie. Dzięki temu taki „Lady Liberty”
to jeden z killerów, który ma w sobie cechy
poprzedniego wydawnictwa. Gdyby cały album emanowałby taką energią
i agresją, to z pewnością album lepiej by się prezentował. Hard
rockowy „We Won't Take it Anymore” też może się
podobać, choćby przez melodyjny charakter. Jednak to już nie jest
ten Alpha Tiger, który znamy z poprzednich wydawnictw. Troszkę
szybsze tempo uświadczymy w „Revolution in Progress”,
czy rozpędzonym „Shut up & Think” i to są
najmocniejsze punkty tej płyty. Płytę zdominowały takie lekkie i
hard rockowe kawałki pokroju „Long way of Redemption”.
Nie brakuje też komercyjnych utworów, które raczej
zanudzają przewidywalną formą i brakiem pomysłu. Taki właśnie
jest „This World Will Burn”. Taki zarys materiału
potwierdza ile jest wart ten album i w jakiej formie jest Alpha
Tiger.
Po dwóch udanych
wydawnictwach, przyszedł czas na słabszy krążek, w którym
zespół pokazuje swoje wypalenie i brak pomysłów na
ciągnięcie stylu zakorzenionego w heavy metalu lat 80. Tym razem
wdarła się komercja i hard rockowy klimat. Nie przekonuje mnie to i
tym razem Alpha Tiger zawiódł mnie. Oby to było ostatni raz.
Ocena: 5/10
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz