Teraz uruchomcie na
chwilę swoją wyobraźnię. Falconer każdy zna, a teraz sobie
wyobraźcie, że do ich charakterystycznego stylu damy trochę
progresywności, trochę rocka, trochę neoklasycznego metalu.
Gdybyście mieli dostać mieszankę Yngwiego Malmsteena, Deep Purple,
Narni, Stratovariusa, no i Falconer to czy byłaby to euforia i
zdumienie? A może niepewność co do zawartości? Nie ma co gdybać,
lepiej po prostu odpalić debiutancki album fińskiej formacji
Northern Flame o nazwie „Glimpse of Hope”.
Okładka nasuwa klimaty
melodyjnego death metalu, black czy folk metalu, ale muzyka jest
zupełnie inna. Melodyjne metal wymieszany z neoklasyczną odmianą,
a także heavy/power metalem. Jest w tym wszystkim odrobina
progresywnego rocka, trochę folku, a wszystko tak wyważone, że
główny nurt jaki wybija się z tej mieszanki to heavy/power
metal. Na tym nie kończy szok słuchacza sięgającego po to
wydawnictwo. Ciekawe kto uwierzy w to, że kapela pomimo że zrodziła
się w 2002 to jednak teraz dopiero wydała swój debiutancki
album? Ktoś odważny nazwie ich debiutantami? Wątpię, bowiem ich
umiejętności same przemawiają za siebie. Są dobrze wyszkoleni,
znają się na swojej robocie. Grają to co im gra w duszy, nic na
siłę, a wszystko podane w dość pomysłowej formie. Nie boją się
zmieszać kilka różnych patentów, pomieszać gatunki.
Tutaj już trzeba być dobrze wyszkolonym technicznie i mieć pojęcie
o tym co się robi. Finowie to mają i słychać od pierwszych
dźwięków, że jest chemia między nimi. Wokal Simona jest
taki szczery, taki specyficzny, że od razu przypomina się frontman
Falconer. Można to uznać, za spory atut Northern Flame. Choć
jeszcze większe zdziwienie wzbudzili u mnie gitarzyści, bowiem
Niclas i Alexander to spece od technicznego grania solówek, od
urozmaiconych motywów. W ich krwi płynie natura
neoklasycznych gitarzystów pokroju Yngwiego Malmstena.
Wystarczy zapuścić świetny instrumental w postaci „Winter;s
Fury” by pojąć powagę sprawy. Choć płyta zaczyna się
zupełnie inaczej, bowiem od klimatycznego „At the Shores of
Pitkajarvi”, który ukazuje fascynację Falconer.
„Lost in The Shadows” bardziej romantyczny,
bardziej rockowy, ale wciąż piękny. Tak powinna brzmieć
wzruszająca ballada. Nutka symfonicznego grania pojawia się w
dłuższym „Glimpse of Hope”. Dobrze zostaje tutaj
wykorzystany growl, choć bardziej pełni formę uzupełniającą. Z
kolei fani progresywnego rocka, przyjaźnie spojrzą na „Ad
Maiorem Dei Gloriam”. Nie brakuje mocnego uderzenia co
potwierdza „Northern Flame”, który ma więcej
z heavy/power metalu. Większy popis umiejętności gitarzystów
dostajemy też w „Starlit Sky” czy ostrzejszym
„Twilight Comes”. Na koniec dostajemy kolejny hit w
postaci „White Winternight”, który dobrze
podkreśla poziom całego albumu.
Northern Flame można
dopisać do listy najciekawszych debiutantów roku 2014.
Rośnie nam prawdziwa konkurencja dla Falconer. „Glimpse of Hope”
to dopracowany album, bez skazy czy wad. Wszystko brzmi tak jak
powinno. W tym zespole drzemie spory potencjał i jeszcze nie raz o
nich usłyszymy. Dobra robota chłopaki.
Ocena: 8.5/10
Wilfred Gordon McDonald Partridge from Mem Monk – Your heartwarming publication of which includes the benefit involving storytelling in one creation to a higher. https://imgur.com/a/B5BVZBo https://imgur.com/a/YZLmlAO https://imgur.com/a/OzhMQsx https://imgur.com/a/CZbkSQb https://imgur.com/a/kDNCYol https://imgur.com/a/MaB4Xzk https://imgur.com/a/Ln09B5s
OdpowiedzUsuń