sobota, 27 grudnia 2014

RED ZONE RIDER - Red Zone Rider (2014)

Trzech rockowych muzyków, a mianowicie Scott Coogan, Kelly Keeling i Vinnie Moore postanowiło zjednoczyć siły i stworzyć band o nazwie Red Zone Rider. Efektem ich współpracy jest debiutancki album o nazwie „Red Zone Rider”. Płyta jest skierowana do fanów rocka, zwłaszcza progresywnego czy AOR. Zespół nie kryje swoich fascynacji latami 70, co zrozumiałe się wydaje usłyszeć tutaj wpływy Rainbow, Led Zeppelin, Whitesnake czy Deep Purple. Zespół stawia na emocje, na piękne i dojrzałe melodie, a przede wszystkim łagodny, ujmujący klimat. Jest to muzyka skierowana do tych słuchaczy co cenią sobie rock najwyższych lotów. Wysoki poziom zapewnia wokal Kelly'ego, który przypomina trochę manierę Biffa z Saxon. Lekka chrypa, sporo emocjonalnego ładunku i taki kojący charakter sprawiają, że jego wokal jest hipnotyzujący. Do tego popisy jednego z najbardziej uzdolnionych gitarzystów reprezentujących neoklasyczny styl i mamy wszystko co jest potrzebne do pełnej ekscytacji. Otwarcie płyty kawałkiem „hell No” dobrze nastraja, bo od razu daje przedsmak tego co nas czeka. Klimatyczny rock przesiąknięty latami 70. Słychać, że mamy do czynienia z doświadczonymi muzyki, którzy wiedzą jak podejść do tego tematu. Marszowy „By The Rainbows End” jest hołdem dla twórczości Ritchiego Blackmore'a. Nie brakuje pięknych, romantycznych ballad co potwierdza „Cloud of Dreams”. Jest też sporo hitów i do tych najlepszych zaliczam „Never Trust a Woman” czy „Hit The road”. Na koniec chciałbym też wspomnieć o rozbudowanym „Obvious” który ukazuje progresywne oblicze zespołu. To wszystko składa się na to, że mamy do czynienia jednym z najciekawszych albumów rockowych roku 2014.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz