„Manilla Road prosto z
Afryki” tak często określa się Skinflint, który w rzeczy
samej jest zespołem wywodzącym się z Botswany. Wiem brzmi to
trochę jak żart, ale kiedy odpali się najnowsze dzieło tej
formacji zatytułowane „Neymba” to wtedy uśmiech zniknie z
naszej twarzy i pojawi się stan, który można nazwać
szokiem. Kapela naprawdę potrafi odnaleźć się w epickim heavy
metalu rodem z Manilla Road, jednocześnie wykorzystując w swojej
muzyce elementy Afrykańskiego folkloru, czy też NWOBHM spod znaku
Iron Maiden. Nieoficjalnie album można było posłuchać już w roku
2014. Lecz teraz dzięki wytwórni Pure steel Records ta płyta
trafi do szerszego grona słuchaczy, co jest bardzo dobrym
posunięciem.
Trio ma już na swoim
koncie 3 albumy i nie muszą nam niczego udowadniać, a już z
pewnością tego że znają się na swojej robocie. Giuseppe Sbrana,
który pełni rolę wokalisty i gitarzysty jest mózgiem
tego zespołu. To właśnie jego specyficzny, drapieżny wokal, a
także pomysłowe partie gitarowe napędzają ten zespół.
Album brzmi tak klasycznie dzięki niemu i muszę przyznać, że ten
muzyk jest bardzo utalentowany. Znakomicie udało mu się przemycić
patenty Manilla Road, Black Sabbath czy Iron Maiden. Wyszedł z tego
naprawdę udany album utrzymany w klimacie lat 80. „Veya”
to znakomite otwarcie albumu. Jest mroczny klimat, bas wzorowany na
wczesnym Iron Maiden, riff rodem z Black Sabbath i epicki charakter
na miarę największych hitów Manilla Road. To musi się
spodobać. Melancholijny, wręcz psychodeliczny „Okove”
przyprawia o dreszcze i to jest przykład, że zespół potrafi
zaskoczyć pomysłowymi motywami. „Abiku” wyróżnia
się ostrym riffem, rytmicznymi partiami gitarowymi i marszowym
tempem. Rockowy „The Wizard and his Hound” to
utwór, który zabiera nas do wczesnego Ac/Dc czy Black
Sabbath z lat 70. Sporo dzieje się w spokojniejszym „Muti”
czy „Witches Dance”, który jest hołdem dla
NWOBHM.
I to się nazywa
pozytywne zaskoczenie. Jednak w Afryce wiedzą jak grać heavy metal
w stylu lat 80 i to na wysokim poziomie. Kawał porządnego metalu, w
którym słychać echa Black Sabbath czy Manilla Road. Nic więc
dziwnego, że mówi się o nich Afrykański Manilla road.
Polecam.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz