Lubicie kapele w stylu Zero Down czy 3 inches of
Blood? Nie przeszkadza wam mieszanka melodyjnego, epickiego
heavy/power metalu z thrash metalem? Potraficie znieść specyficzny
wokal, który jest nieco brutalny i bardziej kojarzący się z
death metalem? Jeśli na wszystkie pytania odpowiedzieliście
pozytywnie to możecie się teraz zabrać za debiutancki album
szwedzkiej kapeli Carnal Agony, który został zatytułowany
„Preludes & Nocturnes”. Płyta miała swoją premierę w roku
2014 i pomimo upływu czasu można uznać ten krążek za dość
ciekawy nie tylko ze względu na stylistykę kapeli.
Zespół wyszedł z założenia, że nie ma
sensu skupiać się na jednym stricte gatunku i nie chcieli być też
zaszufladkowani do konkretnego rodzaju heavy metalu. Muzycy lubią
wiele gatunków heavy metalu i nie chcieli się w jakiś sposób
ograniczać i efektem było połączenie cech kilku gatunków.
Mamy melodie i przebojowość wyjętą z heavy/power metalu. W tym
aspekcie zespół przypomina nieco styl Crystal Viper czy Iron
Maiden. Duet gitarzystów stworzony przez Anderssona/ Perssona
często w swojej grze stawiają na agresywność, na dynamikę, która
ma być hołdem dla Metaliki czy In Flames. Nie brakuje thrash
metalowych riffów i motywów, ale to dobrze, że zespół
chce przemycić również patenty rodem z Testament. Z kolei
wokal Davida sprawia, że w muzyce Carnal agony jest też coś z
death metalu. Jego wokal jest agresywny, nieco zachrypnięty, przez
co zespół wyróżnia się na tle innych podobnych
kapel. Zgrany i utalentowany zespół to połowa sukcesu.
Trzeba jeszcze wykazać się pomysłowością w sferze
kompozytorskiej. Co ciekawe Carnal Agony wychodzi i z tego obronną
ręką. Zespół płytę otwiera ostrym „War Prayer”,
który właśnie ma riff rodem z twórczości Testament,
z kolei mroczny klimat przypomina dokonania Mercyful Fate. Epicki
heavy metal o którym wspominałem wcześniej pojawia się w
rycerskim „The Frozen Throne” i tutaj można
zrozumieć, dlaczego okładka frontowa jest utrzymana w takim epicko
– rycerskim klimacie. Więcej heavy metalu mamy w „Rebellion”
i tutaj udało się wykreować identycznie melodyjne partie gitarowe
co na płytach Crystal Viper. Z tym, że Carnal agony przedstawia to
w znacznie agresywniejszej formie. „Night of the Warewolf”
ma riff godny starych płyt Judas Priest i to mocny atut tego
kawałka. Ostry power/thrash metal uświadczymy w rozpędzonym „Fire
walk With Me”, który ukazuje w pełni potencjał tej
młodej kapeli. Na wyróżnienie zasługuje też przebojowy
„Crystal Lake”, który również mógłby
zdobić płytę Crystal Viper. Płyta jest dość urozmaicona, co
potwierdza choćby bardziej true metalowy „Secrets within the
shrine”, który ma coś z Manowar.
Sporo pomysłów, sporo patentów z
różnych gatunków, death metalowy wokal, melodie rodem
z Crystal Viper i formuła heavy/power/thrash metalowa i efekt tego
wszystkiego jest naprawdę budzący podziw. Nie ma chaotycznej papki,
a jest całkiem przemyślane wydawnictwo, w którym gościnny
występ zaliczył Uli Kusch, a perkusista Sinergy Ronny Milianowicz
czuwał nad produkcją. Bardzo udany debiut, który trzeba
znać.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz