poniedziałek, 19 stycznia 2015

ANGELUS APATRIDA - Hidden Evolution (2015)

To już 15 lat działalności hiszpańskiego Angelus Apatrida. Czas płynie bardzo szybko i przez ten nie krótki okres młoda kapela nagrała 5 albumów i pokazała, że można grać agresywny thrash metal bez zbędnego owijania w bawełnę. Muzyka Hiszpanów nie jest niczym nowym ani też zaskakującym, bo przed laty tak właśnie grali Anninhilator, Exodus, czy Overkill. Jednak Angelus Apatrida udało się znaleźć miejsce na rynku muzycznym i udało im się zagrzać miejsce wśród najważniejszych kapel thrash metalowych młodego pokolenia. Jeśli macie wątpliwości co do tego, to najnowsze dzieło zatytułowane „Hidden Evolution” je rozwieje.

Jeżeli poprzednie wydawnictwa tej formacji trafiały w Wasz gust to i z nowym będzie podobnie. Zespół niczego nie zmienia i dalej stawia na agresywny, energiczny thrash metal, w którym nie brakuje odesłań do klasyki gatunku czy też ciekawych melodii. Co kryje się za to klimatyczną i kolorystyczną okładką? No cóż mamy tutaj nowoczesne brzmienie, które ma nas powalić techniką i soczystością. Z pewnością ten aspekt płyty nie sprawi Wam zawodu. No, ale dobrze skupmy się na samej zawartości, bo to jest główne meritum tej recenzji. Płytę wypełnia 10 kompozycji dających nam łącznie ponad 50 minut muzyki. Zaczyna się z grubej rury bo od energicznego i złowieszczego „Immortal”. Można zarzucić chaos, przesadzenie z szybkością, ale udało się stworzyć naprawdę ostry kawałek, który przywołuje na myśl bandy z lat 80 grające speed/ thrash metal. Ciekawszym utworem jest bez wątpienia „First World of Terror”, który zaczyna się marszowym motywem. Tutaj swoje umiejętności wokalne w pełni pokazuje wokalista Guillermo, który używa ksywki „Polako”. Sam utwór utrzymany jest w nieco klimatach Death Angel i to jest bardzo duży plus. W „Architects” muzycy stawiają na technikę i wykonanie, co momentami przypomina to stary dobry Megadeth. Guillermo i David G. Alvarez nie oszczędzają się w partiach gitarowych i cały czas kładziony jest nacisk na agresję, na brutalne riffy, na szybkość. Melodie tutaj są na dalszym planie, ale muzyka na tym wiele nie traci. Panowie dobrze się rozumieją i dzięki temu nawet takie kolosy jak „Tug of War” czy rozbudowany i urozmaicony „Hidden Evolution” są tutaj niezłymi kąskami. Na wyróżnienie zasługuje bez wątpienia melodyjny „Sarpents on Paradise” czy rozpędzony „End Men”. Niby cieszy fakt, że nie ma zwolnień i cały czas jest ostra młócka, to jednak to jest przekleństwo tej płyty. Jest jednowymiarowa, oklepana i przewidywalna, no ale cóż albo się to zaakceptuje albo nie. I do samego końca zespół nic innego nam nie serwuje i „Speed of Light” to tylko potwierdzenie tego.

Solidny materiał, który ma nas porwać szybkością, agresją,mocnymi riffami i brakiem wolnych akcentów w kompozycjach. Jednak na dłuższą metę może być nowy album monotonny i nieco nużący. Jedno jest pewne, nie zależnie od wad jakie znajdziecie na tym wydawnictwie to i tak jest to wciąż wysokiej jakości thrash metalowy album, który umacnia ten hiszpański band na rynku. Nic tego już nie zmieni. Nowe dzieło Angelus Apatrida oczywiście polecam, zwłaszcza zagorzałym fanom thrash metalu, którzy sięgną po każdy thrash metalowy album bez większego zastanowienia.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz