Fanów Arjena Lucassena z Star One czy Ayeron nie brakuje na całym
świecie. Każdy z nas ma ochotę czasami odpłynąć do innego, magicznego świata,
gdzie rzeczywistość przestanie dla nas
istnieć. Tak to jest specjalista od tworzenia niezwykłego klimatu i ciekawych
kawałków z kręgu progresywnego metalu. Jak się okazuję w Czechach też mają
swojego Lucassena i jest nim gitarzysta Libor
Kukula, który założył w 2008 roku
Ascendancy. Początkowo wyglądało to trochę niewinnie bo były tylko
gitary, ale z czasem dodano klawisze i uzupełniono skład. Zespół ma już za sobą debiut w postaci „Out
of Nowhere” i teraz wydał swój drugi album o bardzo długim tytule, który może
odstraszyć. „The Amazing Ascendancy versus cound illuminatus” nie każdego musi
zachęcić tytułem czy dziwaczną okładką, ale
z pewnością każdy kto siedzi w progresywnej muzyce powinien zaznajomić
się z nowym dziełem Czechów. Klimaty s-f i świat futurystyczny jest tutaj
wszechobecny i momentami nawet nieco przytłacza. Jednak ciężko sobie wyobrazić
coś innego do tego progresywnego świata, gdzie jest pełno wyszukanych melodii .
Nawet klawisze brzmią jakby były wyjęte z innej przestrzeni kosmicznej. To właśnie one są motorem napędowym i główną
atrakcją tego wydawnictwa. Nieco gorzej jest właśnie z riffami i całą otoczką
gitarową. Libor nie zawsze popisuje się
techniką czy udanymi melodiami. Można poczuć niedosyt, ale cóż nie
wszystko można mieć. Inaczej ma się
sprawa wokalu Ivana Jakubo. Jest to
wokal niczym się nie wyróżniający i raczej nie sprawia dobrego wrażenia.
Jeżeli chodzi o materiał to dzieje się
całkiem sporo i można tutaj delektować się prawdziwym progresywnym heavy
metalem z ciekawym motywem gitarowym jak to ma miejsce w otwierającym „Zeroes and Ones”. Mamy też bardziej ostrzejsze granie z mocnym
riffem w roli głównej. Taki właśnie jest „A Man without Identity” czy „My Escape” . Na płycie pojawiają się
też krótkie przerywniki jak „Sacret Society” które mają na celu
budowanie klimatu futurystycznego. „The Amazing Ascendancy” z kolei ma pewne
elementy Queen. Na wyróżnienie zasługuje
również przebojowy „Battle Plan”. Płyta
jako ciekawostka muzyczna czy wrota do innego, futurystycznego świata sprawdza
się idealnie. Jeśli jednak szukamy ciekawych melodii i chwytliwego metalu to
niestety, ale tego tutaj nie znajdziemy. Specyficzny album, ale z pewnością
warty posłuchania i wyrobienia swojego zdania na temat Ascendancy i ich nowego
albumu.
Ocena: 5/10
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz