poniedziałek, 1 czerwca 2015

PORPHYRA - Faith, struggle, Victory (2014)



 N' Roses, Meshuggah, Iron Maiden, Nightwish, Epica, Scorpions czy Sabaton to nie lista moich ulubionych zespołów, tylko inspiracje muzyczne amerykańskiego Porphyra. To jest młody band, który powstał w 2013 roku.  Ich debiutancki album zatytułowany „Faith, Struggle, Victory” to płyta, która ukazuje pewien potencjał zespołu. Nie jest to ten typ zespołu, który bezczelnie kopiuje i nie ma pomysłu na siebie. Amerykanie wiedzą, że chcą grać heavy metal z pewnym elementami epickości, progresywności. Dla nich normą jest wtrącenie odrobiny symfoniki, hard rocka czy greckiego folku. Taki dobór gatunków sprawia, że ta płyta brzmi dość oryginalnie i potrafi zaskoczyć.  George Tsalikis to jeden z atutów tej formacji. Kto jak kto, ale George pokazuje zaangażowanie, swoje walory wokalne. Dobrze radzi sobie  z wysokimi rejestrami, jak i z tonacją, w której trzeba pokazać epickość.  Co może się podobać to zróżnicowanie w sferze kompozycji i to właśnie przyczynia się do tego, że płyta nie przynudza.  Mamy więc tak granie na pograniczu hard rocka i heavy metalu, jak to zespół prezentuje w energicznym otwieraczu „Dreamkiller”.  Powiew epickości, owego folku greckiego mamy w rycerskim „The Legend of Alexander” i tutaj duet Billy/Mike dają czadu. Jest urozmaicenie i staranność w wykonaniu. Podoba mi się odtworzenie klimatu rodem z Falconer.  Z kolei fani Iron Maiden czy punku mogą zadowolić się dość ciekawie brzmiącym „Rise Up”.  Hard rock i lżejsze granie uświadczymy w „Shine”. Więcej klimatów związanych z greckim folkiem czy progresywnym rockiem dostajemy w nieco zakręconym „Prophecy” .  Największym zaskoczeniem jest jednak  988AD: In the Time of Basil II Emperor of Byzantium” czyli 10 minutowy kolos. Zespół dał się tutaj ponieść pomysłowości i swojej wyobraźni.  Może okładka wygląda zbyt kiczowato, a brzmienie momentami potrafi być przygniatające i ponure, to jednak materiał zespołowi wyszedł.  Przede wszystkim sporo się dzieje, jest zaskoczenie i ciekawe melodie. To zawsze nadaję dobrego tonu płycie, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z debiutem.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz