wtorek, 9 czerwca 2015

TEMPERANCE - Limitless (2015)



Mogło się wydawać, że pozycja takich tuzów jak Nightwish czy Epica nie jest zagrożona. No jednak nie do końca tak jest, bowiem jest wiele młodych zespołów głodnych sukcesu. Gatunek w którym rządzą kobiety na wokalu i gdzie liczy się symfoniczny klimat przeżywa pewien kryzys. Nie ma się co oszukiwać, bo ciężko znaleźć dobrą płytę z taką muzyką. Jasne ostatni album Epica był perfekcyjny, ale Nightwish nie do końca zachwycił. Wiele osób pewnie już szuka jakiegoś dogodnego zamiennika. Moją propozycją w tej kategorii jest włoski Temperance. To jest młody band działający od 2013r, ale wiedzą jak zadowolić fanów tej muzyki, jak porwać słuchaczy. Charakteryzuje ich wokalistka równie utalentowana co Simone z Epica, ostre riffy, spora ilość ciekawych melodii i ciekawy styl. Do tego wyróżnia ich umiejętność tworzenia hitów i czegoś zaskakującego. Dodatkowym atutem jest bezwątpienia nowoczesny wydźwięk, zwłaszcza to słychać w brzmieniu czy samej strukturze utworów. Styl kapeli też nie jest tak łatwy do określenia.  Z jednej strony mamy słodki heavy metal taki do bólu przypominający Battle Beast i to słychać w takim nieco kiczowatym „Here and Now”.  Słodkie klawisze wzorowane na muzyce disco tylko jeszcze bardziej podkreślają podobieństwa tych dwóch kapel. Choć czego jest najwięcej w muzyce Temperance  to progresywnego metalu, modern metalu i symfonicznego metalu w stylu Epica. Tak właśnie zespół się prezentuje w otwierającym „Oblivion”. Momentami jest nieco kiczowato i zbyt słodko jak to jest w „Save me”.  Nowoczesny metal pełną gębą mamy w „Mr. White”. W sam raz coś dla fanów Adrenalina Mob.  Najlepiej włoski band wypada w stricte symfonicznym graniu i to udowadnia w ostrzejszym „Side By Side”.  Na płycie nie brakuje również prostych i chwytliwych przebojów i tutaj dobrze prezentuje się lekki „Burning”.  Sandro i Marco to zgrany duet gitarowy, który potrafi urozmaicić swoją grą i czasami zaskoczyć ciekawym riffem czy ciekawym pojedynkiem na solówki.  Te najciekawsze w sumie zostały upchane w zamykający album „Limitless”.  Może nie jest jeszcze ta klasa co wspomniane kapela na samym początku recenzji, ale już Temperance zaczyna dobrze prosperować i jest szansa, że w przyszłości zajmie wysokie miejsce w symfonicznym metalu, w którym liczy się kobiecy głos. Póki co jest dobrze.

Ocena: 7.5/10  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz