Wielkie osobistości nie znikają tak po prostu ze sceny
metalowej, nawet jeśli nie wychodzi z pierwszą kapelą. Nitte Valo dała się
poznać w Battle Beast jako żywiołowa wokalista o charyzmatycznej manierze.
Wielu okrzyknęło ją córką Ronniego Jamesa Dio, co jest trafnym określeniem.
Debiut z Battle Beast był godny uwagi i szkoda, że na dłuższy czas przepadła
bez wieści. Jednak takie talenty nie przepadają o tak bez walki i Nitte
powróciła co było do przewidzenia. Postanowiła zasilić potęgę fińskiego
melodyjnego Power metalu, a mianowicie Burning Point. Z nim nagrała najnowsze
dzieło zatytułowane po prostu „Burning Point”.
Znajdziemy tutaj oczywiście nowe kawałki, ale jest to przede
wszystkim album, który zawiera klasyki zespołu na nowo nagrane z Nitte. Tak więc można w pełni ocenić jak radzi sobie
Nitte w roli wokalistki Burning Point, posłuchać odświeżone hity fińskiej
formacji i zorientować się jaki drzemie w nich jeszcze potencjał. Ostatnie
dzieła tej kapeli to właściwie równia pochyła i opuszczanie się. Tak więc można
śmiało powiedzieć, że Nitte wlała świeżej krwi do zespołu. Dzięki niej zespół ożył i znów znalazł w sobie
ikrę. Nowy basista i klawiszowiec to
również nowe nabytki zespołu. Taka roszada sprawiła, że zespół brzmi jak za
dawnych lat. Warto mieć na uwadze, że
Burning Point to kapela, która działa już od lat 90. Szybko znaleźli swoje
miejsce na rynku muzycznym i wiele osób wciąż kocha ten zespół za ich wkład w
ten gatunek. Najlepszym potwierdzeniem
klasy tego zespołu jest bez wątpienia nowe dzieło. Album brzmi świeżo, mimo iż
materiał jest w sumie stary i znany nam.
Jednak odświeżone brzmienie, na nowo zarejestrowanie, sprawiło że
zyskały one na świeżości i mocy. Dzięki czemu płyta to nie tylko udany Best of,
ale prezentacja nowego wcielenia Burning Point. Z takim składem, z takim
zgraniem są wstanie osiągnąć znacznie więcej. Nitte brzmi tutaj jeszcze lepiej
niż w Battle Beast. Jest bardziej doświadczona i słychać, że i technicznie już
lepiej wypada. Pete i Pekka też dają niezłego czadu w sferze partii gitarowych.
Nie brakuje energii i elementów
zaskoczenia. Najbardziej cieszy harmonia, technika, a zarazem lekkość . Płytę
otwiera „In the Shadows”, który
jest nowym kawałkiem. Czysty Power metal w europejskim wykonaniu. Jest szybkie
tempo, ostry riff i chwytliwy refren. Z
starych dobrych kawałków mamy przebojowy „All the Madness” , agresywniejszy „Signs
of Danger” , hard rockowy „Heart of Gold” czy rozpędzony „Into the Fire”. Zostawmy
stare hity, które nie straciły swojego blasku i skupmy się na zupełnie nowych
utworach. „Find Your soul” to prawdziwa petarda i brakowało takich hitów
na ostatnich albumach Burning Point.
Nieco słabszy jest „My darkest Times” czy „Queen of Fire”, w którym więcej
komercyjnego klimatu niż Power metalu. Jednak są to dość solidne kompozycje,
które nieco urozmaicają owy materiał.
Tak jak w Battle Beast tak i w Burning Point główną atrakcją
jest bez wątpienia Nitte, która swoim wokalem po prostu oczarowuje. To właśnie ona ratuje te momenty, gdzie nieco
opada tempo i ciśnienie. Mimo to fińska
formacja od żyła dzięki tym zmianom personalnym. Efektem tego jest naprawdę
udane dzieło, szkoda że więcej tutaj starych hitów, ale zobaczymy jak będzie wyglądał
kolejny album. Jeśli będzie w podobnych klimatach, to można już mówić o drugiej
młodości Burning Point.
Ocena: 8/10
Tylko 4 nowe songi to trochę mało.Nie wysilili się...4/10.
OdpowiedzUsuńSzukalem czegos o Borealis i znalazlem tu.Widze,ze dales 10/10 plycie z 2011 czyli musze posluchac.Nowka przypadla mi do gustu po 1 przesluchaniu.
OdpowiedzUsuń