środa, 23 grudnia 2015

ZION - Thunder form the Mountain (1989)

Jak ktoś lubi Stryper i chrześcijański heavy metal pod każdą postacią ten może zainteresować się amerykańską formacją Zion. Jest to mało znany band, który tak jak szybko się pojawił na scenie metalowej tak szybko zniknął, pozostawiając po sobie jedynie debiutancki album „Thunder from the Mountain”. Ten kwartet zrodził się w 1981 r w Portland. Główną rolę odegrał w tamtym czasie gitarzysta David Moore. Do pierwszego składu dołączył wokalista Bruce Fischer, perkusista Rex Scott i basista Greg Sauer. Z czasem skład uległ zmianie, bowiem Bruce odszedł, gdyż wolał oddać się prawdziwej pracy, a Rex Scott poduczył się grania na gitarze. Tak w oto przemeblowanym składzie gdzie Rex objął funkcję wokalisty i gitarzysty zespół nagrał debiutancki album, który ukazał się w 1989r. To co mogliśmy znaleźć na tej płycie to nieco niszowy hard'n heavy z mieszany z melodyjny heavy metalem. Nie do końca mogła przekonywać sfera liryczna albumu, bowiem wszystko wiązało się z chrześcijaństwem. Album cechowało niskiej jakości brzmienie i nieco niedopracowany materiał, który jawił się jako dzieło niedoświadczonych muzyków, którzy potrafią grać. Muzyka zawarta na tym krążku jest lekka, klimatyczna, komercyjna, ale są momenty które pozwalają dobrze oceniać ten album. Rex Scott sprawdził się jako wokalista do takiego grania i cały czas śpiewa emocjonalne i dość rockowo. Jeśli chodzi o materiał to na pewno warto wyróżnić otwieracz „Who Pulls the Strings”, który brzmi jak mieszanka Def Leppard, Dokken i Stryper. David Moore to solidny i pracowity gitarzysty, który stawia na prostotę i chwytliwość. To właśnie słychać w hard rockowym „Kick in the Gates” mający przebojowy charakter. Komercja to jest coś co przewija się przez cały album, a nasila się w popowym „Its a Crime” czy stonowanym „Help Me”. Do grona ciekawych utworów warto zaliczyć bardziej heavy metalowy „Thrillseeker”, lekki i hard rockowy „Sold You a Lie”, czy rytmiczny „Roll the Rock”. Zespół nie krył tez wpływów Krokus czy Ac/Dc co słychać w zamykającym „He Loves You”. Mimo chrześcijańskich tekstów, nieco niszowego poziomu i mało oryginalnego stylu można było tutaj znaleźć kilka ciekawych i wartych uwagi kompozycji. Pozycja skierowana do maniaków Stryper i starego hard';n heavy.

Ocena: 5.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz