sobota, 6 października 2012

AARONSROD - Ilusions Kill (1986)

W 2006 roku reaktywował się amerykański band – AARONSROD, który w 2009 r wydał ostatni swój album, który nie zdobył jakieś większej sławy. Amerykański zespół swoją karierę muzyczną zaczął już w latach 80, a dokładniej w latach 1984 kiedy to został powołany do życia przez Angelo Jensen i Briana Spaldinga, którzy grali w zespole KAOS. Potem został skompletowany cały zespół. Pod skrzydłem wytwórni ROADRUNNER RECORDS ukazał się debiutancki album „Ilusions Kill” w 1986 r., który przyniósł zespołowi rozgłos, czego dowodem były wywiady i rozgłaszanie o kapeli w różnych magazynach, no i dowodem chwilowej sławy była dobra sprzedaż płyty. Do kogo jest skierowana ta płyta? Przede wszystkim do fanów tradycyjnego heavy metalu z elementami hard rocka, jak nie jest ci obca muzyka JUDAS PRIEST, RATT, czy też DOKKEN to nie będzie problemów z pochłonięciem tego krążka. Oczywiście nie ma mowy o jakimś wyjątkowym, wyróżniającym się stylu i jest to wtórne granie, jakiego pełno było w owym czasie. Zespół stroni od kombinowania i stawia na prostotę. I choć brzmienie jest nieco przybrudzone i dalekie od ideału, choć wokal Angelo jest nieco nie doszlifowany, nieco nie pewny, choć okładka jest mało atrakcyjna dla oka, choć pełno tutaj sprawdzonych chwytów to jednak płyta przez swoją prostotę, radość z grania muzyków, szczerość i melodyjny charakter jest nadzwyczaj miły w odsłuchu.

Co można napisać o materiale? Jest melodyjnie, energicznie, nie brakuje finezyjnych partii gitarowych, a te tutaj wygrywane przez duet Delaforce/Spalding są bardziej o charakterze rzemieślniczym. „Do Me In” to kompozycja lekka, ale nie pozbawiona energii i tutaj dużo właściwie takich rytmicznych kompozycji utrzymanych w stylistyce hard rockowo – metalowej. Jak przystało na taką stylistykę nie brakuje przebojów, a za takowe należy uznać stonowany, rytmiczny „I Wanna Take You Higher” , dynamiczny „Never Cry wolf”, rockowy „Rusian Roulette” gdzie słychać coś z ACCEPT, czy też KROKUS no i wokalnie Angelo wypada tutaj znakomicie, zwłaszcza śpiewając w wyższych rejestrach. Również znakomicie zespół wypada w bardziej luźniejszych komercyjnych kompozycjach jak „Hard as Stone”, czy też balladowego „Deceiving Eyes”. Moim prywatnym faworytem z tej płyty jest dynamiczny, energiczny „Roll The Dice”, który przedstawia cały zespół w bardzo dobrym świetle. Dobra aranżacja, pomysłowy, zapadający w głowie motyw. Oczywiście bardzo dobrych kompozycji tutaj nie brakuje, a jedynie co może przeszkadzać niektórym osobom podczas słuchania to nieco słabe brzmienie, który nie podkreśla dobrej nuty który wybrzmiewa z głośników. Można ponarzekać że wokal nie podkreśla zadziorności i jest nieco nie oszlifowany, że brakuje killerów które powalałyby na ziemie, jednak mimo pewnych niedociągnięć, jest to solidny album, który miło się słucha. Kapela po wydaniu tego albumu nagrała kilka dem i się rozpadła, jednak teraz wróciła i dalej tworzy, póki co. Czy wytrwają w czasach silnej konkurencji? Pożyjemy, zobaczymy.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz