sobota, 8 września 2018

THE UNITY - Rise (2018)

Kai Hansen bawi się z Helloween i pewnie jeszcze troszkę minie czasu, zanim zobaczymy nowy album Gamma Ray. Nic dziwnego, że Henjo Richter i Micheal Ehre realizuje się w swoim nowym zespole o nazwie The Unity. Kapela zrodziła się w 2016 r i debiut "the unity" też wypadł znakomicie i zyskał sporo fanów. Muzycznie The unity czerpią garściami z Love might Kill, Gamma Ray, ale najbardziej stylistycznie The unity do Unisonic. Tak więc mamy miks melodyjnego metalu, hard rocka i power metalu. Nowy album o nazwie "Rise" ukazuje się po roku od pierwszego krążka i znów band dostarcza nam mocny krążek. Dzieje się sporo, jest kop, jest energia, jest pazur, jest duża dawka przebojów. Album jest kontynuacją debiutu i słychać, że panowie jeszcze lepiej się dogadują i tworzą zgrany duet. Na płycie znajdziemy 13 kawałków dających około godziny muzyki. Trzeba przyznać, że muzyka jest bardzo dojrzała i pomysłowa. "Last Betrayl" to znakomity otwieracz i to w takim power metalowym stylu. Można doszukać się elementów Unisonic czy Gamma Ray. Henjo i Stefan jeszcze lepiej się dogadują i dają niezły popis swoich umiejętności. Można odnieść wrażenie, że The unity swój urok zawdzięcza uzdolnionemu wokaliście. Jan Manenti śpiewa z niezwykłą ikrą i charyzmą. Nawet widziałbym go w roli wokalisty Gamma Ray. Więcej hard rockowego feelingu można wyłapać w mroczniejszym "You Got me Wrong". Sporo też wnosi do muzyki kapeli klawiszowiec Sascha, który potrafi budować napięcie i tworzyć melodyjną oprawę. Słychać to bardzo dobrze w "The storm".  Band też znakomicie radzi sobie z rozbudowanymi kolosami o progresywnym zabarwieniu. Świetnym tego przykładem jest "Road to nowhere". Kolejnym power metalowym przebojem na płycie jest melodyjny "No hero", który dość szybko zapada w pamięci. Moim faworytem został z miejsca energiczny "Children of The light", który riff ma mocno zakorzeniony w kawałkach autorstwa Henja. Słychać nawiązania do "Fight" czy "Follow me". Duża dawka przebojowości, power metalu i Hejno mógł w końcu błyszczeć w swoich klimatach. Na koniec mamy hard rockowy "Life". Jak widać płyta jest zróżnicowana, ale utrzymana na wysokim poziomie artystycznym. The Unity znakomicie odnalazł się na scenie muzycznej i oby tylko nie zakończyli działalności, kiedy Gamma Ray znów wróci do normalnego trybu pracy. Polecam oczywiście "Rise".

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz