niedziela, 1 sierpnia 2021

SPIRIT OF LAO DAN - Secret Life (2021)


 Raimund Burke do tej pory wydawał płyty stricte instrumentalne, gdzie rządziła przede wszystkim gitara i jego popisy shredowe, a brakowało oczywiście partii wokalnych. Projekt Spirit of lao dan, który powstał w 2019r ma to zmienić. Debiutancki album zatytułowany "Secret life" to oczywiście ukłon w stronę poprzednich płyt Raimunda, bowiem mamy elementy progresywnego metalu, heavy metalu i hard rocka.

Moją uwagę przykuła obecność znakomitych wokalistów jak Razmus Anderson, Henning Base, Oliver Hartmann czy David Readman. Wielkie głosy, które potrafią oczarować słuchacza, nawet wtedy kiedy muzyka nie powala. Tutaj nie jest źle z warstwą instrumentalną, bowiem Raimund potrafi stworzyć ciekawe partie gitarowe i często stawia na shredowe granie, które jest urocze. Troszkę za dużo jak dla mnie tych progresywnych patentów i za mało chwytliwych melodii. Przez co płyta nie jest taka łatwa w odbiorze. Od strony technicznej "Secret Life" wypada naprawdę dobrze i zaskakuje mocnym i soczystym brzmieniem. Co mnie kupiło, to nie samowity klimat Chin, który unosi się nad całością. Dobrze to słychać w nastrojowym "The One" czy otwierającym "Intro/Chinese". W grze Raimunda słychać inspiracje twórczością Malmsteena, Rotha, czy Schenkera. Grać potrafi i ma w sobie to coś co przyciąga.  Płyta jest progresywna i tego nie da się ukryć,a taki tytułowy "Secret Life" to tylko potwierdza. Ten utwór przesycony jest również ciekawymi partiami solowymi.  Mnie osobiście podoba się "If all on earth", gdzie słychać w pływy Deep Purple. Tylko jakoś głos Rolanda Grapowa średnia mi tu pasuje.

Znakomite nazwiska, ciekawa stylistyka i czarujący gitarzysta to jak się okazuje, momentami za mało by zwojować świat. "Secret Life" to dojrzała płyta, tylko szkoda że nie zapada na długo w pamięci. Brakuje jak dla mnie rasowych hitów i jakiś zapadających w głowie melodie. Niby wszystko jest dobrze, ale płycie brakuje ostatecznego szlifu.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz