czwartek, 25 kwietnia 2024

VALKYRIA - Indomito (2024)


 
Rok 2024 jest bardzo intensywny i dostarcza nam sporo płyt i to na wysokim poziomie. W natłoku tego wszystkiego umknęła mi premiera najnowszego krążka hiszpańskiej formacji Valkyria. To nie jakieś tam żółtodzioby, co stawiają pierwsze kroki na scenie metalowej. Band działa od 2014 r i już na swoim koncie mają dwa znakomite krążki. 6 lat przerwy i pojawienie się w 2021r nowego basisty tj Roberto Castaneda, ale w końcu udało się zmajstrować nowy materiał. Fanom heavy/power metal nie może być obcy "Indomito".

To płyta wielowymiarowa, pomysłowa i zagrana z polotem. Każdy dźwięk ma swoje miejsce, przeznaczenie, a całość jest klimatyczna i taka współczesna. Aguirre i Hernandez to dwaj uzdolnieni gitarzyści, którzy wyczyniają tutaj cuda. Ich gra jest urocza, pełna różnych ciekawych przejść, zwolnień, zmian temp. Ogólnie dużo się dzieje i jest czym się zachwycać. Całość znakomicie spina wokal Hernandeza. Gość ma charyzmę, technikę, parę w głosie i ogólnie sieje zniszczenie na każdym kroku. Muzycznie jest tutaj wszystko. Otwierający "La cuna del silencio" to rasowy heavy/power metal z mocnym riffem i nutką progresywności. Lekki, chwytliwy i niezwykle melodyjny power metal mamy w "Ave inmortal". Majstersztyk! Dynamiczny, a zarazem zadziorny "Siempre fuertes" to taki hicior, który w pełni oddaje potencjał i jakość tej grupy. Brzmi to świeżo i pomysłowo. "Espiritu Indomito" i znów zabawa konwencją i dostarczanie klimatyczne i pomysłowego heavy/power metalu. Dalej warto wyróżnić podniosły i przebojowy "Vive imaginacion", który imponuje zgraniem i techniką zespołu. Jest szybko, z niezwykle podniosłym i chwytliwym refrenem. Co za moc! Na sam finał zostaje "Zyklon B", gdzie band wtrąca elementy progresywne, ale to wciąż granie na wysokim poziomie. Brawo panowie!

Valkyria na tej płycie jest pewna siebie, tworzy pomysłowe utwory i pokazuje, że heavy/power metal nie musi być przewidywalny i oklepany. Wciąż można grać współcześnie, pomysłowo i z pazurem. Band trzyma wysoki poziom i pokazuje po raz kolejny klasę. Jeśli komuś umknęła premiera tak jak mi, to trzeba to czym prędzej nadrobić.

Ocena: 9/10

5 komentarzy:

  1. Na razie obejrzałem 2 klipy i jestem pod wrażeniem. Świetne kompozycje, klarowne i siarczyste brzmienie i ten wokal..💯💥💯

    OdpowiedzUsuń
  2. Z hiszpańskojęzycznym metalem (przepiękny język ) miałem do czynienia tylko jeden jedyny raz, to DANTESCO i jego ,, De la Mano De la Muerte,, z 2005 r. Wiozłem wtedy z Madrytu więcej płyt, ale gdzieś poginęły po drodze, bo i płyty były wspólne i dziewczyny też, a co się z tego ostało ? Jedna tylko płyta i żadna dziewczyna, nigdy więcej żadnej komuny. A dzisiaj, 19 lat później, aż dwa hiszpańskojęzyczne bandy weszły na moją orbitę wiru, ADVENTUS i VALKYRIA.
    ,,INDOMITO,, nieposkromiony ten hiszpański metal.
    ,,Kolebka Ciszy ,, do snu bynajmniej nie kołysze, bo ciężkie gitary wiozą całe wozy polnych kamieni na ten rzymski trakt, via Madrid, no bardzo, bardzo szorstka ta kolebka ciszy, chociaż wokal wiedzie jednak do krainy łagodności.
    ,, Nieśmiertelny Ptak,, . Duch Święty ? ( Vlad (ek), jesteś tam jeszcze ? . Ale singielka VALKYRIA nam zapodali, zbieram się właśnie z nadburzańskiej polnej drogi, takiej via nadbugorosa, a ileż
    w tym kawałku pozytywnej przebojowości, i jak to niebotycznie zaśpiewane, a ileż tu szlachetnych gitarowych inkrustracji.
    ,, Zawsze nieugięty,, zawsze też w pamięci pozostanie, romantyczne pejzaże, ale to i nad nad TAGIEM, i nad BUGIEM, a ten utwór wciąż płynie i płynie, a drapieżne gitary tylko podkreślają wszechobecną i nieujarzmioną epickość na wielkiej scenie, jak na tacy nam podanej.
    ,,Pod prąd,, płyną tylko zdrowe ryby, chore płyną w głównym nurcie, ,,Contracorriente,, płynie pod prąd, a gitary wznoszą się tutaj na same szczyty majestatycznych gór, co za majestria, i jakie na koniec duszy ukojenie.
    ,Niezłomny duch,, niepokojącymi wokalnymi i gitarowymi pasażami wkracza w naszą zwyczajną codzienność, a mickiewiczowska romantyczność, i nostalgiczna donkichoteria opanowują zmysły aż do samego końca istnienia.
    ,,Parte De Ti,, to ballada, żadnej słodyczy tutaj nie uświadczymy, raczej gorycz w refrenie, no bo czym ten wszechobecny zgiełk świata może zaskoczyć, niczym pozytywnym, niech ta gitara płacze, ma powody...
    ,,Vive Imaginacion,, rozkręca prawdziwą emocjonalną nawałnicę, i żyje nie tylko wyobraźnią, to prawdziwa proza życia ukryta w szorstkich, a jednak pełnych kolorów szmerach.
    ,, Cenizas de Sangre,, mocarnie od początku atakuje, i ani chwili wytchnienia nie daje, a zespołowe instrumentalne odjazdy ociekają i brawurą, i wszechobecną wokalnie rozlaną tutaj prawdziwą krwią.
    ,,Zyklon B,, . Niesamowite zakończenie niezwykłej płyty. I skąd ten niemiecki cyklon śmierci się tutaj wziął ? Nie wszyscy na szczęście jeszcze zapomnieli ?
    VALKYRIA, ,,Indomito,, , pełny szacunek... Bravo bogowie metalu!

    P.s. Dawaj kurwa i ten ADVENTUS, bo płaczę jak słucham ,, Caigo En Este Suelo,,... zresztą, nie tylko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ale adventus już nie dla mnie. Płyta może i klimatyczna, ale ja się wynudziłem...

      Usuń
  3. Trasa zaliczona. Laptopy w ruch. Po takim moim wpisie wiadomo, że ADVENTUS nie może być na stronie zamieszczony, ale to nie ja pisałem to ,,P.S.,, to , Jim Beam napisał. Ale żeby choć na krótką chwilę od metalu odejść, to nowiusieńki MARK KNOPFLER, polecam, a u mnie na słuchaweczkach też i ,,The Ballad of John Henry,, JOE BONAMASS,y, moja JEGO płyta najnajulubinsza. Posłuchaj ,,Powermetalwarrior,, tylko tego nieziemskiego ,,The Great Flood,, z tego krążka , Ty się wynudzisz... a mnie to niezmiennie zachwyca, i to jest ta różnica ... co też zachwyca... AMEN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No każdy jest inny i nie zawsze będziemy się.zgadzac. adventus jest ciekawy, ale to już inny kaliber. Mark knopfler to też jakoś nie moje klimaty. No wiadomo że każdego co innego zachwyca i to jest piękne że każdy jest inny. Pozdrawiam

      Usuń