Brutalny trash metal, poruszający tematykę śmierci, horroru i przemocy, agresywny, dynamiczny, bez kompromisowy, bezpośredni, nieokiełznany, pierwotny, kiedyś bym pewnie widząc taki opis płyty bym ominął ów krążek szeroki łukiem. Nie byłem oswojony z takim graniem a taki mroczny, nieco depresyjny zestaw w połączeniu z wokalem typowo death metalowym nie służył mi. Jednak ten okres mam już za sobą, a człowiek zaczyna ewoluować, eksperymentować i sięgać po bardziej odważne rzeczy. Ten zawarty w wstępie opis jest adresowany do kanadyjskiej formacji AGGRESSION, która zadebiutowała albumem „The Full Treatment”, który ukazał się w 1987 roku. Sama kapela powstała w 1984 r w Montrealu pierwotnie pod nazwą ASYLUM. Początkowo działalność zespołu przejawiała się w nagrywaniu dem ,potem ewoluowała do tego stopnia, że zespół mógł zamieścić swój autorski kawałek na składance typu „Speed Metal Hell” czy też „Thrash Metal Attack” co przyczyniło się do zainteresowania zespołem. Zostawmy na chwilę aspekt historyczny zespołu i przyjrzyjmy się sylwetkom muzyków. Pierre Fleurant to frontman kapeli, człowiek który powinien być utożsamiany z death metalem, bo właśni takim wokalem został obdarzany ów muzyk. Jego znakiem rozpoznawczym trzymanie się w niskich rejestrach skupiając się na zadziorności i agresji. Drugim ważnym członkiem zespołu jest Dennis Barthe, który jest jedynym wioślarzem w zespole i to na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za całą linię melodyjną i wszelkie motywy gitarowe. Jego podstawowym założeniem jest grać prosto, ale przede wszystkim dynamicznie, agresywnie, bez jakiś wirtuozerii. Sekcja rytmiczna też nie gorsza i nie może sobie ona pozwolić na odstąpienie na krok dwóch liderów. Czy ktoś słuchając ich albumu powiedziałby że to debiutanci? Raczej nie, bo zespół nie daję po sobie tego poznać. Grać potrafią i to jeszcze jak. Kluczowym też elementem tej całej układanki okazało się także brzmienie, które identyfikuje się z ową brutalnością, naturalnością i tym lekkim brudem. To wszystko w połączeniu z równym, jasno sprecyzowanym materiałem czyni ten krążek prawdziwą ucztą dla fanów agresywnego thrash metalu.
Ciężko się piszę o takim repertuarze jak ten tutaj. A to z jednego prostego względu, każdy utwór zbytnio nie odróżnia się od innych bo właściwie wszystko jest utrzymanej w jednej koncepcji, czyli agresja, dynamika, brutalność tak jak to słychać już w otwierającym „Forsaken Survival”, czy „Forzen Aggressor” z jakże ambitną i złożoną solówką, która właściwie ukazuje coś więcej aniżeli agresję. Choć można w tym zawężonym gronie dostrzec pewne drobne różnice. Choćby taki „Green Goblin” , który wyróżnia się nie tylko krótkim czasem trwania, ale też bodajże najszybszym tempem.”Dripping Flesh” to kolejna petarda, ale wyróżnia ją nieco bardziej złożona solówka, która jest tym razem nieco dłuższa. „By the Reaping Hook” ma dość charakterystyczną partię basową i bardziej zadziorny motyw przewijający się podczas zwrotek. Jednym z moich faworytów jest „Demolition” i to pewnie z powodu ciekawej zaaranżowanej melodii, takiej nieco bardziej złożonej i zagranej z polotem. No i na szczycie owej piramidy mamy zamykający album „The Final Massacre”, który najbardziej się wyróżnia z całego albumu i tutaj nie mam na myśli czasu trwania. Utwór jest bardziej złożony niż cała reszta, ma bardziej pokręcony motyw i co ciekawe jakby nieco stonowano tempo i znajdziemy tutaj nawet nieco wolniejsze motywy i to sprawia że kawałek może się podobać za sprawą inności, bardziej ambitniejszemu wydźwięku.
To co jest zaletą tego albumu może uznać również za minus. Granie w jednym stylu a mianowicie w szybkim, agresywnym stylu, które na dłuższą metę potrafi nieco uśpić czujność słuchacza. Mile widziane byłoby nieco pobawienie się melodią, danym motywem gitarowym. Mam czasami tutaj wrażenie że liczy się demolka i totalne zniszczenie za wszelką cenę. Hmm w takim wykonaniu chyba wolę już to co grał MORBID SAINT. Jednak mimo tego małego zgrzytu, warto posłuchać co mają do powiedzenia w tej kwestii AGGRESSION, który się rozpadł po tym jak kapela nie zdobyła popularności. Ocena: 9/10
Co do tego że wokalista pasowałby do death metalu to się nie zgodzę bo jego wokal w żadnym stopniu nie brzmi death metalowo, natomiast dużo w jego głosie punka i typowej thrashowej zadziorności.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czemu, ale jakoś mi tak zaleciał death metalem. thrashowa zadziorność to na pewno, a punkowego elementu nie uświadczyłem. Ważne że wokal odpowiednio dopasowany do tego co chłopaki grają na tym albumie. Jeden z brutalniejszych thrash metalowych krążków jakie słyszałem. Morbid Saint nieustannie nr.1:D
OdpowiedzUsuń