środa, 8 lutego 2012

ATTACKER - The second Coming (1988)


Kiedy po wydaniu debiutanckiego albumu „Battle at Helms Deep” przyniósł rozgłos amerykańskiej kapeli ATTACKER mogłoby się wydawać, że nic nie jest ich wstanie powstrzymać i że wrota do kariery zostały przed nimi otwarte. Cóż zespół mimo znakomitego albumu napotkało kilka trudności. Tymi zawsze najbardziej wpływowymi zmiennymi są oczywiście przetasowania personalna, które mogą w różny sposób wpłynąć na styl zespołu. Za punkt zwrotny należy uznać rok 1987 kiedy to kapelę opuszcza wokalista Bob Mitchell, a zastąpił go John Leone, który również dysponował szeroką skalą śpiewu i dysponował podobną charyzmą, więc większych rozbieżności w tym zakresie nie uświadczyłem. Druga zmiana dotknęła stanowiska gitarzysty i tak pojawił się Tom' D'Amico w miejsce Jima Mooney'a. To poniekąd przedłożyło się na styl kapeli na drugim albumie, który został zatytułowany „The second Coming”. O ile na pierwszym krążku słyszalne były wyszukane melodie, słychać było złożoność i urozmaicenie utworów, tutaj już tego nie ma. Jest w dużym stopniu prostota i nie ma już takich skomplikowanych kompozycji. ATTACKER stworzył na drugim albumie styl który łączył w sobie cechy amerykańskiego power metalu, a także heavy i speed metalu. Tak więc uważam, że album pogodzi fanów METAL CHURCH, HELSTAR, czy też AGENT STEEL. Kontrastując drugi album z pierwszym można odnieść wrażenie, że dwójka jest bardziej zwarta, o wiele dynamiczniejsza, gdzie przeważały właściwie krótkie, rozpędzone kompozycje, które tym samym przyćmiły wolniejsze utwory.

W przeciwieństwie do debiutu, materiał zawarty na 'The Second Coming” w postaci 8 utworów, to właściwie zabawa na nie całe 30 minut, co właściwie już daję gwarancję, że się nie zmęczymy, że nie uświadczymy silenia się na zbędną długość, tylko po to żeby trzymać się standardów. Dominują na tym albumie przede wszystkim szybkie kompozycje oparte na szybkich, ostrych riffach, rozpędzonej sekcji rytmicznej, przyozdobione a to zwolnieniami, a to połamaną melodią, a to jakaś energiczną solówką, gdzie można przekonać się na własnej skórze na jakim poziomie technicznym są muzycy. I takie kompozycje zdominowały album i taki właśnie jest otwierający album”Lords of thunder” , zadziorny „Zero hour” z bardzo atrakcyjnym motywem gitarowym, który poniekąd przypomina mi wczesny RUNNING WILD. Ale to jest przykład, że można połączyć prostotę, z nieco złożoną, połamaną melodią, że można też nieco urozmaicić kawałek w owej prostocie. A to trzeba przyznać, zespołowi na tym albumie wyszło znakomicie. Zespół też potrafi nieco bawić się motywami urozmaicać nawet trwający 3 minuty utwór tak jak to jest w przypadku „Captives of Babylon” gdzie się dzieje sporo, a najlepsze to ze zespół bez zahamowań nawiązuje do twórczości IRON MAIDEN, czy też RUNNING WILD. Jedno trzeba przyznać ATTACKER, a mianowicie to że nie stroni on od atrakcyjnych motywów, od pomysłowości i świetnie to słychać w takim rytmicznym „The Madness”, w „Desecration”, gdzie znów mamy połamane melodie i zróżnicowanie w obrębie 4 minut. Coś z IRON MAIDEN da się wychwycić w jedynym instrumentalnym „Octragon” czy też najbardziej epickim „Revelations of Evil” będący najbardziej złożoną kompozycją, będący przejawem nieco wolniejszego tempa i mroczniejszego klimatu. I taką wisienką na torcie jest rytmiczny „Emanon” który pokazuje że można stworzyć naprawdę atrakcyjny motyw oparty na rytmicznej, nieco połamanej melodii i znów można pochwalić na umiejętne zróżnicowanie w obrębie jednego utworu.

The second Coming” to album na pewno nieco prostszy i zapewne przystępniejszy dla odbiorcy aniżeli jego poprzednik. Jest może mniejszy nacisk na urozmaicenie, choć jest to dalej charakterystyczna cecha ATTACKER, to jednak więcej tutaj prostszego grania. Melodie, jak i motywy zostały atrakcyjnie zaaranżowane. Materiał właściwie cechuje się niezwykłą równością i przebojowością i w połączeniu z potężnym, mięsistym brzmieniem i z umiejętnościami muzyków ( zwłaszcza zmarłego wokalisty Johna Leone'a) czynią ten album bardzo atrakcyjny dla wymagających słuchaczy. Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz