czwartek, 23 lutego 2012

BARREN CROSS - Atomic Arena (1988)


W drugiej połowie lat 80 na scenie amerykańskiej pojawił się BARREN CROSS zespół który śmiało można zaliczać do grona kapel heavy metalowych reprezentujących nurt christian metal. Kapela powstała w 1983 roku i w okresie swojej działalności dorobiła się 4 albumów, które prezentowały bardzo dynamiczne i zarazem bardzo melodyjne granie zakorzenione w brytyjskim heavy metalu spod znaku JUDAS PRIEST, czy IRON MAIDEN wymieszanym z takim amerykańskim hard'n heavy. Bardzo solidną pozycją w dorobku zespołu jest drugi długograj, a mianowicie „Atomic Arena” z 1988 r. Tutaj bez wątpienia się ukształtował styl kapeli który przejawiał się przede wszystkim w solidnej pracy gitar, która daleka była od jakiś szarży czy oryginalności, a także w dobrze zaplanowanym kompozycjom, no i przede wszystkim na wokalu Mike'a Lee, który śmiało mógłby występować w barwach IRON MAIDEN po tym jak Bruce Dickinson odszedł. Obaj panowie dysponują podobnymi umiejętnościami, podobną manierą i skalą.
Choć partie gitarowe były mało oryginalne i takich zespołów z podobnym repertuarem było pełno, a BARREN CROSS miał wyłącznie do zaoferowania solidność i rzemiosło na wysokim poziomie. Zespół zadbał o każdy szczegół bo zarówno może się podobać okładka frontowa jak i mięsiste, rasowe brzmienie, a także sam materiał, który poruszał taką tematykę jak terroryzm, morderstwo czy aborcja, a także bardziej chwalące Boga utwory.

To czego należy się spodziewać po tym albumie to wyłącznie dobrego heavy metalu będący wypadkową IRON MAIDEN i JUDAS PRIEST. Słuchając otwierającego „Imaginary Music” można łatwo rozszyfrować co od jakiego zespołu pochodzi. Sekcja rytmiczna, wokal to elementy które przypominają twórczość żelaznej dziewicy, zaś partie gitarowe i ich nastrojenie także brzmienie to z kolei cechy które przypominają twórczość JUDAS PRIEST. Sam utwór bardzo solidny, przemyślany zarówno pod względem kompozytorskim jak i aranżacyjnym. „Killers of the Unborn” to utwór który przyozdobiony jest klawiszami i ciężkim riffem. Natomiast taki „In the Eye of the Fire” to bez wątpienia jedna z moich ulubionych kompozycji zawartych na albumie. Podoba mi się tutaj jego złożoność, zróżnicowanie, nieco tajemniczy klimat i oparcie na motywie, którego by się nie powstydził IRON MAIDEN. „Terrorist Child” to z kolei mieszanka hard'n heavy z heavy metalem w stylu JUDAS PRIEST. Znajomo brzmi też taki zadziorny „Closs To The Edge” gdzie zespół znów stawia na nieco łagodniejszy wydźwięk i znów tutaj jakby więcej hard rocka. Sam refren jest tutaj taki lekki i chwytliwy, że mógłby podbijać w owym czasie stacje radiowe. Jednym z najlepszych utworów na albumie jest również taki nieco ponury „Deadlock” który oddaje styl JUDAS PRIEST z całkiem udanym skutkiem. Jednak moim skromnym zdaniem album jak i sam zespół o wiele więcej zwolenników by zdobył, gdyby częściej stawiał na szybsze tempo i bardziej speed metalową formułę tak jak w przypadku „Cultic Regimes” który bez wątpienia jest najlepszym utworem na płycie. Jest i dynamika i melodyjność, a sam motyw tez bardziej atrakcyjny niż nie jeden z tego albumu. Różnorodność albumu zapewnia pięknie zaaranżowana nastrojowa ballada „Heaven or Nothing” , taki bardziej true metalowy „King of Kings”, który również prezentuje się bardziej okazale niż większość utworów z tego krążka. Na koniec zespół próbuje swoich sił z bardziej złożoną kompozycją i trzeba przyznać że „Living Dead” to bardzo udana propozycja zespołu. Fakt, że nieco monotonna, może taka przesiąknięta wtórnością, ale sama konstrukcja już sprawia że utwór jest atrakcyjny.

Atomic Arena” to solidny album heavy metalowy, ukazujący że w tamtych latach nie trzeba było wiele żeby nagrać udany krążek. Nie da się ukryć, że jest to wydawnictwo wtórne i dalekie od jakiegoś wygórowanego poziomu, nie ma też jakiś takich motywów, które warto byłoby znać na pamięć. Dużym plusem owego wydawnictwa jest wyrównany poziom, a także zróżnicowanie, co przedkłada się że album nie nudzi. Zaś o tym że album miło się słucha przesądzili muzycy i ich umiejętności. Solidny krążek który miło się słucha w zaciszu domowym. Ocena : 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz