To że kapela gra
heavy/power metal wcale nie musi oznaczać, że jest to gwarancja
mocnego grania i to na jakimś satysfakcjonującym poziomie. Nie
zawsze ciekawa okładka i kilka dobry opinii może oznaczać, że
płyta jest solidna i miła w odsłuchu. Czyżbym trafił na album,
który zdobi ciekawa okładka, który mógłby być
ciekawe, ale jest albumem raczej ciężkostrawnym?
Tak i tym albumem jest
„Eosteria” norweskiego zespołu FATAL IMPACT, który został
założony w 2005 roku. Jest to drugi album tej młodej formacji i
choć jest to stylistyka, która mnie zawsze interesuje czyli
heavy/power metal, choć mamy mocny i zadziorny wokal w wykonaniu
Jorn Oyhus, melodyjne, ciężkie partie gitarowe, będące na
pograniczu nowoczesnego brzmienia oraz grania tradycyjnego, mroczny
klimat to jednak to wszystko jest niezbyt strawne. Ciężko
przebrnąć, przez materiał, który brzmi jak nagrany na siłę,
który niczym nie zaskakuje, a każdy utwór tylko
piętnuje braki zespoły i to jakim kiepskimi są kompozytorami i
muzykami. Można czasami usłyszeć ciekawą melodię jak tą choćby
w „The Final Solace”, gdzie słychać wyraźne wpływy
IRON MAIDEN, czy w „ A view No Hell” gdzie słychać pewne
elementy muzyki PRIMAL FEAR i te dwa utwory wypadają najlepiej z
całej zawartości liczącej 12 kompozycji i trwającej ponad
godzinę. Progresywne zacięcie, czy wymuszone ciężar nie służą
kompozycjom, co słychać po nijakim „A New Era” czy
stonowanym „Where Тhe Alders Grow”. O ile wokal jakoś
przedziera się przez warstwę niedopracowania i nudy, o tyle
gitarzyści Olsen/Oyhus nie radzą sobie z tym i niemal każda
partia, każdy motyw, czy melodia są niewyraźne, jakieś takie
nudne i bez emocji. Nie ma w nich werwy, energii, zaangażowania,
wszystko zagrane jakby od niechcenia. To jest metal, więc się pytam
gdzie jest pazur? Gdzie jest moc?
Nie ma tutaj nic z tych
elementów, nie ma jednego wartego uwagi utworu, nie ma
ciekawych melodii, brak zaangażowania muzyków, brakuje
pomysłowości, ciekawych aranżacji, czegokolwiek za co można by
pochwalić i co by skłoniło do polecenia tego albumu. Jeden z tych
najgorszych albumów jakie usłyszałem w tym roku.
Ocena: 2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz