Marketing ma miejsce nie
tylko w handlu, przemyśle i w innych gałęziach gospodarki, ale
także można to zauważyć w muzyce metalowej, zwłaszcza w
przypadku jednej z najsławniejszych kapel, który każdy zna,
nie tylko metalowiec. Tak marketing zadziałał, że nawet osoby nie
mające kontaktu z takim rodzaju muzyki znają ów kapelę. Jak
się nazywa formacja metalowa, która dorobiła się ogromnej
sławy, utrzymać wysoki poziom przez wiele lat, wykreować markę na
całym świecie, która sprzedała miliony płyt i stała się
inspiracją dla wielu zespołów? IRON MAIDEN czyli
właściwie zespół, który nikomu nie trzeba
przedstawiać, żywa legenda muzyki metalowej. Sama nazwa tajemnicza,
jednak tak magiczna, przyciągająca uwagę, że dzięki wieloletniej
solidności, wysokich lotów muzyce stała się marką na
której można zarabiać i odcinać kupony od przeszłości.
Nazwa „Żelazna Dziewica” bo tak na polski brzmi nazwa kapeli
została zaczerpnięta z średniowiecznego narzędzia tortur i stała
się marką wykreowaną już od początku lat 80. Wtedy został
wydany z jeden z najlepszych debiutów metalowych w historii
metalu, a mianowicie „Iron Maiden”. Czy album zdobył
sobie taką sławę? Dlaczego akurat ten album, zespół z
gąszczu wielu innych również ciekawych kapel z kręgu NWOBHM
się tak wybił i zyskał tak wielką sławę?
Kapela, która
została założona w 1975 roku stworzył, który śmiało
można uznać za kamień milowy muzyki metalowej, który miał
ogromny wpływ na ten gatunek muzyczny. Debiutancki album już
przyciągał uwagę znakomitą, mroczną, budzącą grozę okładką
i tutaj świetnie spisał się Darek Riggs, który narysował
sporo zajebistych okładek dla tego zespołu z mrocznym, upiornym
stworem o imieniu Eddie. Również logo kapeli było
intrygujące i budzące grozę. O ile nie ma problemu nazwać
debiutancki krążek tej brytyjskiej formacji metalowym, o tyle metal
nie jest tutaj jedynym składnikiem stylu IRON MAIDEN na pierwszym
albumie, ponieważ słychać tutaj wyraźne wpływy punku co z
pewnością zawdzięczamy wokaliście Paul Di Anno, który
swoją manierą mógł spokojnie wpasować się w stylistykę
SEX PISTOLS, ten krzykliwy styl, oryginalnością, zadziornością
nadaje punkowego stylu, jednak czyniąc materiał bardzo metalowym,
choć technicznie daleko mu do następcy jego Bruca Dickinsona. IRON
MAIDEN to jednak przede wszystkim Steve Harris i tak jest do dzisiaj.
To on jest całym mózgiem zespołu, to on stworzył najwięcej
utworów i był odpowiedzialny za kompozytorstwo niemal w
całości na debiutancki krążek. Steve Harris to nie tylko świetny
kompozytor ale i muzyk, czego dowodem są jego partie basu, które
do dziś z łatwością rozpozna. Ale czym byłby IRON MAIDEN na
debiutanckim albumie bez znakomitych partii gitarowych duetu Dave
Murray/ Dennis Stratton? Ano niczym i każdy musi przyznać, że obaj
panowie się rozumieją i ich umiejętności są wysokiej klasy, choć
nie jest to jeszcze górna granica wykorzystania grania na
gitarze, ale melodyjność, dynamika, zadziorność, czy chwytliwość
jest tutaj wszędobylska i potrafi zająć słuchacza na długa i co
ciekawa potrafi zauroczyć. Debiut Brytyjczyków to również
znakomita gra perkusisty Clive Burra, która jest osobą
odpowiedzialną za zapewnienie poukładanej konstrukcji i
dynamicznego charakteru muzyki IRON MAIDEN. Nadał on zespołowi
odpowiedniego brzmienia. Jak widać elementów, które
przemawiają za tym świetnym debiutem jest pełno, to jednak wciąż
nie omówiłem najważniejszego, a mianowicie materiału.
Mógłbym na pisać w skrócie „perfekcja”, czy
„ideał”, ale jednak postaram się wam bardziej szczegółowo
to opisać. To co jest mocną stroną tego zespołu jak i tego albumu
to jego przebojowość. Ukazuje się ona za sprawą chwytliwych,
prostych i energetycznych riffów, solówek wygrywanych
przez Dave'a i Dennisa, a także za sprawą zapadających w pamięci
refrenów, które aż chce się nucić pod nosem. Mocne
wejście i takie pozostawiające długotrwałe zniszczenie to coś z
czego słynie ten zespół i „Prowler” jest tego
przykładem. Dynamiczny kawałek, z rytmicznymi partiami gitarowymi i
prostolinijnym tekstem, który jest parę razy powtarzany, ale
jest to chwytliwe i z mocnym wokalem Paula stanowi heavy metal
najwyższych lotów. Takiego samego charakteru jest „Sanctuary”
i zaskoczenie oraz urozmaicenie materiału ma miejsce w trzecim
utworze czyli „Remeber Tomorrow”,
który jest kawałkiem dość specyficznym. Mamy tutaj huśtawkę
nastroju, pojawienie się spokojnego motywu w zwrotce i rozpędzone,
szalone rozwinięcie w momencie solówek. Popis umiejętności
gitarzystów oraz klasa Paula, który pokazał że
śpiewać potrafi i to nie tylko wykorzystując przy tym krzykliwość.
Piękny klimat, który uczynił ten utwór klasykiem tego
zespołu, szkoda tylko że nie którzy zapominają o tym
utworze. Nieśmiertelnymi przebojami z tej płyty są z pewnością
rytmiczny, energiczny „Running Free”
który jest hitem, hymnem metalowym, który podgrzewa
publikę oraz tytułowy „Iron Maiden”
bez którego nie ma koncertu żelaznej dziewicy. Steva Harris
to specjalista nie tylko od krótkich hitów, ale również
od rozbudowanych kolosów, w których dzieje się sporo,
gdzie jest masa ciekawych melodii i rozwiązań, które
potrafią wciągnąć i zaimponować bogatą aranżacją i „Phanthom
The Opera” to pierwszy taki w
historii zespołu i trzeba przyznać że perfekcyjny przemyślany i
zaaranżowany. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do talentu
gitarzystów to zapraszam do wysłuchania instrumentalnego
„Transylvania”,
który przedstawia urok heavy metalu, jego lekkość,
zadziorność i dynamikę, a instrumentalne w tamtych czasach były
znakomitą formą pokazania umiejętności czysto aranżacyjnych,
tego jak się gra. Na płycie znajdziemy też klimatyczny, nieco
spokojny „Strange World”
i szybki „Charlote The Harlot”.
Wiele
wysiłku zespół kosztowało nagranie tak dopracowanego
albumu, tak dojrzałego, tak perfekcyjnego pod względem
brzmieniowym, technicznym, jak i kompozytorskim. Sławę ten album
zapewnił sobie dzięki ciekawym aranżacjom, dynamice, melodyjności,
dzięki zespołowi, które wykreował własny,
charakterystyczny styl z pulsującym basem Stev'a, dynamiczną,
urozmaiconą grą Clive'a, zadziornymi, energicznymi i bardzo
melodyjnymi partiami Deva'a i Dennisa, z mocnym, krzykliwym wokalem
Paula. Tak o to narodził się wielki zespół, marka, która
zdobyła ogromną sławę, która sporo zarobiła i która
przeszła do historii muzyki cięższej. Jeden z najlepszych debiutów
w historii metalu. Jeden z najlepszych albumów żelaznej
dziewicy, choć takich jest znacznie więcej. Czy jest ktoś kto nie
zna tej płyty? Jeśli tak nie zamilknie na wieki i czym prędzej to
nadrobi.
Ocena:
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz