sobota, 26 kwietnia 2014

ANCIENT BARDS - A New Dawn Ending (2014)

Ciekawe co by było gdyby losy Rhapsody potoczyły się inaczej i zamiast Fabio Lione pojawiłaby się tam kobieta i mielibyśmy symfoniczny power metal z żeńskim głosem. Na szczęście nie musimy bawić się w żadne gry, ani zbytnio poruszać swojej wyobraźni. Jedynie co musimy zrobić to odpalić nowy album włoskiej formacji Ancient Bards, który nosi tytuł „A New Dawn Ending”.


Nie tylko kraj i styl łączy Ancient Bards i Rhapsody of Fire, ale jeszcze coś. Obie kapele stawiają na bogate aranżacje, na podniosłość i wręcz filmowy wydźwięk całości. Ancient Bards czerpie garściami od bardziej doświadczonych kolegów, ale nie popełnia takich błędów jak Rhapsody of Fire na swoim ostatnim albumie. Przede wszystkim nie stawia efekty i bogactwo dźwięków nad to co jest metalowe. W dodatku Ancient Bards po raz kolejny potwierdził fakt, że wiedzą jak skomponować przebój, utwór o którym tak łatwo nie zapomnieć. Pewnie się zastanawiacie po co nam kolejny zespół, który czerpie garściami od takich zespołów jak Rhapsody, Luca Turilli, Dark Mork czy Fairyland i czy kapela która gra od 2006 roku jest wstanie nas czymś zaskoczyć? Akurat Ancient Bards to jedna z tych ciekawszych formacji z gatunku symfonicznego power metalu, jedna z tych w której od początku drzemał potencjał i która od początku zachwyciła pomysłowością i aranżacjami. Może nie jest czymś nowym, ale pokazała że można odtworzyć najlepsze lata Rhapsody, że można stworzyć wysokiej klasy power metal o symfonicznym zabarwieniu, gdzie liczą się emocje, wykonanie, efekty i epickość. Właśnie dlatego Ancient Bards to kapela, która dała nadzieja, że ten gatunek nie umarł. Co ciekawe włoski zespół ma na swoim koncie trzy albumy i ma się wrażenie, że za każdym razem idzie na przód i jeszcze bardziej się rozwija. „The New Ending” to najbardziej dojrzały album tej formacji i najbardziej dopieszczony pod każdym względem. Tak więc udało się włochom nas zaskoczyć, zwłaszcza że ostatnio brakowało czegoś godnego uwagi z gatunku symfoniczny power metal. Teraz już jest i można mówić nawet o jednym z najciekawszych albumów w tym roku, jeśli chodzi o symfoniczny metal. Ancient Bards zaszalał tym razem i pozwolił sobie na całkiem obszerny materiał, który trwa 70 minut. Sporo i można mieć obawy, że to za dużo. Gdzieś tam w niektórych momentach można nieco odczuć zmęczenie, ale zespół wychodzi z tego zwycięsko. Ancient Bards nawet nie ucieka od nawiązań do Rhapsody,, o czym dowodzi że za okładkę odpowiada znany Fellipe Machado Franco, a na płycie pojawia się sam Fabio Lione w utworze „The Last Resorts”. Jest to utwór bardziej wyrafinowany, nieco progresywny, nieco przesiąknięty Nightwish, ale ma swój urok. Płyta zaczyna się klimatycznie bo od „Before The storm”, ale to jest krótkie intro, które ma zbudować odpowiednie napięcie, co też się udaje. Dalej mamy „A Greater Purpose” czyli jeden z najlepszych utworów jakie stworzył Ancient Bards. To jest to co lubię w symfonicznym power metalu. Jest szybkość, sporo zwrotów i zmian, a wszystko prowadzone przez pomysłowy motyw gitarowy. .Partie klawiszowe i cała symfonika nie jest tutaj nachalna, ani też nie dominuje gitar co jest dobrym rozwiązaniem. „Flaming Heart” to następny znakomity utwór o nieco bardziej rytmicznym charakterze, który potwierdza że zespół się rozwinął jeśli chodzi o tworzenie chwytliwych kompozycji. Tajemniczy klimat, o nieco fantastycznym charakterze sprawdza się doskonale. Słychać, że jest to metalowy album a nie jakiś soundtrack filmu, bo wyczyny Claudio są słyszalne i można przytaknąć że pokazuje tutaj swoją dojrzałość i to jakim wartościowym gitarzystą jest. „Across This Life” to taki mały popis jego talentu i jak ciekawe riffy potrafi stworzyć. Można śmiało ten kawałek uznać za najostrzejszy i w sumie nie bez powodu. Wszystko idzie po myśli zespołu i nawet kiedy zespół rezygnuje z agresji na rzecz romantycznego klimatu jak w przypadku „in My Arms” to wciąż jest to atrakcyjne granie i wciąż wzbudzające emocje. Z kolei najszybszym utworem na płycie jest energiczny „In The End” i to się nazywa prawdziwy power metal. Na szczególną uwagę zasługują podniosłe i złożone dwa kolosy, które łącznie trwają prawie 30 minut. „Showdown” i „The New Dawn Ending” to ozdoba całego albumu, taki opus magnum.

To już trzeci album tej formacji i jest to póki co najciekawsze dzieło jakie udało im się do tej pory stworzyć. Przede wszystkim słychać ambicje, pomysłowość i dojrzałość muzyków. Wokalistka Sara rozwinęła skrzydła na tym krążku. Stała się prawdziwą wokalistką, która śpiewa czysto, z emocjami i może śmiało konkurować z najlepszymi. I kto by pomyślał, że Ancient Bards nagra wartościowy album, który będzie najbardziej zjawiskowym wydawnictwem w roku 2014 jeśli chodzi o symfoniczny power metal. Polecam.

Ocena: 8.5/10

3 komentarze:

  1. Świetny album, moim zdaniem najlepszy jaki nagrali, widać postępy wokalistki, szkoda, że Fabio Lione śpiewa co raz gorzej ;) Bardzo mi się podoba Flaming Heart, Showdown, Across This Life i In the End, ballada In My Arms brzmi pięknie. 9.5/10

    OdpowiedzUsuń
  2. No twoi faworycie w sumie pokrywają się z moimi. Też to widzę podobnie jeśli chodzi o zestawienie z poprzednimi albumami. Już od poczatku słychać, że zespół się rozwinął i dojrzał. Przypomniały mi się najlepsze czasy Rhapsody:D No właśnie wokalistka zrobiła ogromne postępy. Musiałem się upewnić na ich oficjalnej stronie czy to dalej ta sama wokalistka, bo miałem wrażenie ze zatrudnili nową :D Nagrali jeden z najlepszych albumów z symfonicznym metal i to ciężko podważyć:D

    OdpowiedzUsuń
  3. YES,YES!!!...ale jeszcze musza trochę popracować by przeskoczyć RoF czy Luccę T. ;P

    OdpowiedzUsuń