Odrobina melodyjnego metalu
wymieszana z progresywnym power metalem i nutką symfonicznego metalu daje
właśnie styl fińskiego zespołu o nazwie Adamantra, który w tym roku dał powód
do radości swoim fanom, bowiem po trzech latach powracają z nowym materiałem. „Act
II: Silent Narratives” i kto słyszał debiutancki album ten wie czego można się
spodziewać po nich. Ci co nie znają fińskiej formacji, zapraszam do dalszej
części recenzji, gdzie przybliżę wam nowy twór Adamantra.
Naszą uwagę przyciąga bez
wątpienia klimatyczna i kolorystyczna okładka, która daje nam sygnał, że będzie
to muzyka z kręgu power metalu. W muzyce Adamantra wybrzmiewa wiele kapel i
dominują tutaj te grające progresywny power metal, coś pokroju Symphony X, Kamelot
czy Adagio, czy wreszcie słychać coś w stylu Stratovarius czy Nightmare i ten nowoczesny charakter
kompozycji u Adamantra przewija się przez cały materiał. Styl finów może nie powala oryginalnością,
ale z pewnością dostarcza nam sporo wyszukany i bardziej złożonych melodii czy
motywów. Fani progresywnego grania będą usatysfakcjonowani. Adamantra to przede
wszystkim zespół złożony z pracowitych muzyków, którzy wiedzą jak grać i to na pożądanym
przez słuchaczy poziomie. Przejdźmy do rzeczy. Płyta wydaje się być nie równa i
momentami przekombinowana, jednak pojawia się sporo ciekawych i godnych
zapamiętania melodii i to one ratują płytę przed klęską. Odważnym zagraniem było otwarcie albumu 18
minutowym „Lionheart”. Utwór dostarcza kilka mocnych momentów i kilka
dobrych pomysłów, jednak jako całość jest mało spójny i za bardzo wydłużony.
Wielu może poddać się na tym etapie, jednak warto przebrnąć przez tą przeszkodę
w poszukiwaniu czegoś bardziej wartościowego. W końcu wokalista Tuomas robi
dobre wrażenie swoim występem i jest to jeden z tych elementów muzyki Adamantra
który zapada w pamięci i zachęca do dalszego analizowania albumu. „In
the Shadow of the Cross” to utwór który zabiera nas w rejony twórczości
Epica i ciekawie zostało przedstawione skrzyżowanie progresywnego power metalu
z domieszką symfonicznych patentów. Nowoczesny metal i agresja wybrzmiewa z „Three”
i niby jest to ciekawe granie, ale brakuje tutaj przysłowiowej kropki nad i. Do
grona ciekawych kompozycji można zaliczyć bez wątpienia melodyjny „On
Ember Remains” czy mroczniejszy „The Oracle”, ale to i tak za mało.
Co ciekawe zespół nie traci na technicznych zagrywkach, nie brakuje też
soczystego i mocnego brzmienia. Właściwie od strony technicznej Adamantra
wypada znakomicie, problem jednak tkwi w kompozycjach.
Adamantra gra dalej swoje i dalej
stawia na solidne granie, w którym brakuje zdecydowania i mocnego uderzenia.
Kompozycje przelatują i nie wiele z tego trafia do słuchacza. Brakuje tutaj
odrobiny przebojowości i ciekawszego rozplanowania aranżacji. Szkoda, bo muzycy
potrafią grać i to całkiem dobrze. Płyta skierowania przede wszystkim do
maniaków progresywnego grania.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz