Albumy kanadyjskiego
Striker ukazują się w dwuletnich odstępach i nie jeden zespół
może im pozazdrościć pracowitości oraz terminów wydawania
nowych wydawnictw. To nie jedyna cecha, która wyróżnia
Striker. Na pewno trzeba tutaj wymienić również fakt, że ta
kapela żyje heavy metalem z lat 80. Nie jest im obca twórczość
Exciter, Iron Maiden, Crossfire, czy Gravestone. Może nie są w tej
stylizacji nie są osamotnienie bo konkurencje w tej kategorii jest
silna. Enforcer, White Wizzard czy Skull Fist to nie byle jakie
zespoły i też wiedzą jak podejść słuchaczy. Dwa lata minęły
od świetnego „Armed to The Teeth” to znaczy że przyszedł czas
na nowy album. „City Of Gold” to typowy album Striker i
niespodzianki nie ma. I to jest największa zaleta wydawnictwa.
To miłe znów
usłyszeć ten radosny, szybki heavy/speed metal przesiąknięty
patentami wyjętymi ze starych płyt takich zespołów jak Iron
maiden, Exciter, Judas Priest, czy Crossfire. Z tym ostatnim zespołem
kojarzy mi się tez okładka, która nasuwa na myśl „Second
Attack”. Jest kolorystyczna i motyw piramidy jest na swój
podobny. Zespół na swoim nowym albumie w żaden sposób
nie zdradza, że pojawiły się zmiany personalne. Jest nowy basista,
nowy gitarzysta, więc jest nowa krew. Można by się obawiać
drastycznych zmian, odejście od własnego stylu, ale tak nie jest.
Zespół tkwi dalej w heavy/speed metalu z lat 80 i to do nich
najbardziej pasuje. Choć na „City of Gold” nie boją się
troszkę zaryzykować i pójść w nieco inne rejony. Taki
otwieracz „Underground” np. ma sporo cech utworu
thrash metalowego. Tytułowy utwór ma odpowiednią dynamikę,
stonowane tempo, troszkę hard rockowe brzmienie. Zespół na
przestrzeni lat przyzwyczaił nas już do grania szybkich kawałków
i właściwie to one zdominowały nowy krążek. Wystarczy się w
słuchać w „Start Again” czy agresywny
„Crossroads”. Tak ostro, tak energicznie Striker
jeszcze nie grał i może co niektórych cieszyć, że nie boją
się sięgać po thrash metalowe patenty. Mamy więcej agresji, mamy
drapieżniejszy wokal Dana, ale mam wrażenie że ucierpiała przez
to przebojowość. Wszystko niby jest łatwe i chwytliwe, ale nie
jest to już ta klasa co na poprzednim wydawnictwie. Tutaj właściwie
„All For One”, szybszy „Rise Up”
czy melodyjny „Taken By Time” przypominają właśnie
„Armed to the Teeth”.
Z tej płyty należy nie
tylko pamiętać ostrzejszy charakter grania, w mieszanie patentów
thrash metalowych, kilka kosmetycznych zmian i nieco mniejszej ilości
hitów niż na poprzedniku. Należy też zapamiętać
utrzymanie wysokiej formy i znakomity cover Iron Maiden w postaci „2
minutes to midnight”. Płytą którą każdy fan heavy/speed
metalu powinien znać.
Ocena: 8/10
Oj tam,oj tam,i tak jest świetny albumik.
OdpowiedzUsuńNie mam żadnych zastrzeżeń co do tego wydawnictwa podobnie jak Wolf 10/10 \m/.
OdpowiedzUsuń