piątek, 27 lutego 2015

BLACK FATE - Between Visions And Lies (2014)

Minęło 5 lat od „Deliverance of Soul” i grecki Black Fate powraca z nowym wydawnictwem. „Between Visions and Lies” nie wnosi niczego nowego do twórczości tej kapeli, ani też nie wnosi zespół do pierwszej ligi. Jest to po prostu typowy album tej formacji, który przypadnie do gustu fanom, którzy cenią sobie progresywny aspekt w muzyce heavy/power metalowej. Niby kapela jest doświadczona, gra od 1990 roku, ale na nowym albumie brakuje ikry. Zespół gra jakby na siłę i nie ma w tym radości ani też przekonania, że grają dla zaspokojenia własnych ambicji, czy też dla swoich fanów. Nowy materiał jest po prostu średni i nie przykuwa uwagi na dłużej. Płyta po prostu leci, robi za dobre tło, ale w żaden sposób nie potrafi zaskoczyć, oczarować. Największym atutem zespołu jest oczywiście wokalista Vasilis, który technicznie wymiata i sprawia, że takie kawałki jak „State of Conformity” brzmią drapieżnie, mimo stonowanej konwencji. Chciałoby się więcej takich szybszych kompozycji w stylu „Lines in the Sand”. Niestety tutaj na próżno szukać takich właśnie utworów, który przyprawią nasze serce o szybsze bicie. Jest kop, energia, czyli to co brakuje pozostałym utworom. Nie potrzebne są tutaj kombinacje, zabawa tempem i wtrącenia nowoczesności, przez takie zagrywki, takie utwory typu „The Game of Illusions” stają się po prostu nijakie i chaotyczne. Gitarzysta Gus Drax, znany z występów w Paradox, pokazuje w takim „Into the Night”, że zna się na swojej robocie. Szkoda tylko, że to wszystko jest średnich lotów i mało w tym pomysłowości. Co by nie było, że cały czas marudzę, to pochwalę udany „In Your Eyes”, który ma w sobie energię. Ten kawałek pokazuje, że Black Fate stać na zryw i nagrać power metalowy hit. Podoba mi się to, szkoda tylko, że jest to jednorazowy przebłysk pomysłowości. W „Perfect Crime” jest sporo progresywnych patentów. Zespół chciał sporo zawrzeć, co nie do końca zdało swój egzamin. Całość zamyka klimatyczny „Fear”, w którym zespół zabiera słucha w rejony symfonicznego metalu. Płyta jest nie spójna i pozbawiona atrakcyjnych melodii, okrojona z emocji i energii. Został sam progresywny szkielet i mocne, dopieszczone brzmienie. Za mało atutów, by przekonać mnie, że jest to dobry album.

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz