Uwaga ważna informacja dla maniaków
NWOBHM i starego brytyjskiego heavy metalu z lat 80. Po 8 latach
ciszy powrócił zasłużony band o nazwie Overdrive i nie
mylić tutaj z tym szwedzkim zespołem heavy metalowym o tej samej
nazwie. Jest już nowy krążek i zwie się „The Final Nightmare”.
Jeśli chcecie przez najbliższe 45minut poczuć klimat lat 80,
przenieść się do okresu królowania Angel Witch, Deep Purple
czy Saxon to nie ma się co zastanawiać, tylko sięgać po ten
album.
Zespół postanowił podziałać
na naszą zmysły na różne sposoby. Pierwszym z nich jest
przykuwającą uwagę tytuł. Jeszcze bardziej daje do myślenia
klimatyczna okładka zrobiona w takim stylu barokowym, która
bardziej kojarzy się z muzyką poważną aniżeli muzyką metalową.
Najważniejszym czynnikiem i tak pozostała zawartość, która
najbardziej pobudza zmysły. Mocnym atutem tego wydawnictwa jest bez
wątpienia oldschoolowe brzmienie, zrobione na miarę tych z lat 80.
Tak więc jeszcze bardziej zespół przybliża nas do złotych
lat NWOBHM. Zespół gra od 1977,ale mimo takiego stażu muzycy
mają energię, werwę i zapała godną podziwu. Nie jeden młody
band wysiada przy nich. Ci którzy gustują w hard rockowych,
takich emocjonalnych wokalach, z pewnością po lubią głos Davida
Poultera. Co jest najważniejsze w muzyce Brytyjczyków? Układ
na linii gitarzysta Tracey i klawiszowiec Tim Hall. To właśnie ich
porozumienie jest kluczem do sukcesu. Tracey stawia na tradycyjną
szkołę, na proste pomysły, które mają nas zachwycać
lekkością, klimatem i melodyjnością. Tim z kolei wypełnia riffy
Tracey, nadaje im przestrzeń i nieco progresywno – rockowy
charakter. Ten aspekt z pewnością nie jednemu skojarzy się choćby
z Deep Purple czy Demon, ale to jest kolejny plus. Otwieracz”
Invited To Hell” już uświadamia nas, że Overdrive
to kapela doświadczona, która wie jak nagrać killer rodem z
lat 80. Są chwile takie, że zespół czerpię garściami z
hard rocka i stawia na rytmiczność przy tym. To właśnie słychać
w „Twice Shy”. Co mamy dalej ? Sporo klimatów
Deep Purple co znajdujemy potwierdzenie w przebojowym „Glass
Game”, czy w klimatycznym „ Twisting
My Mind”, który uważam za najciekawszy z
całej płyty. Overdrive przyspiesza w „Wasted”,
który więcej do czynienia z Iron Maiden, aniżeli Deep
Puprle. Dzięki temu zabiegowi kawałek cechuję się szybszym tempem
i większym zapleczem gitarowym. Końcówka płyty robi się
naprawdę ciekawa, bowiem pojawiają się tam 3 bardziej rozbudowane
kompozycje o bardziej progresywnej naturze. Pierwsza jest
„Nightwalker” które wykazuje się
spokojniejszym tempem i bardziej balladowym klimatem. Bardziej
rockowo, jeszcze bardziej progresywnie jest w „Taken Young”
. Ponury, mroczny riff w „Final Nightmare” to taki
ukłon w stronę Black Sabbath.
Szukacie klasycznego albumu? Szukacie
szczerej muzyki, które nie jest sztuczną podróbą
muzyki metalowej lat 80? Chcecie poczuć magię i jeszcze raz przeżyć
najlepsze lata heavy metalu i hard rocka? Może przestać szukać.
Overdrive wychodzi naprzeciw waszym oczekiwaniom. Klasyka i warto
tego posłuchać, bo nie często pojawiają się takie płyty, z taką
muzyką.
Ocena: 9/10
Świetny wpis, nie znam tego zespołu i z chęcią go poznam po Twoim wprowadzeniu!
OdpowiedzUsuńOj polecam jak się kocha lata 80, NWOBHM i klasyczny metal to jest to dzieło wyborne. Szwedzki Ovedrive też polecam jak nie znasz:D
OdpowiedzUsuń