Na niemieckie zespoły zawsze można liczyć. Nigdy nie zawodzą i zawsze zapewniają frajdę i muzykę na wysokim poziomie. Młody band o nazwie Ignition działa od 2016r i mają w sobie to coś, co sprawia że zapadają w pamięci. Panowie stawiają na amerykański power metal w stylu Iced Earth czy Jag Panzer, choć jest też sporo europejskiego power metalu. Zadziorne, nowoczesne brzmienie i agresywny wydźwięk partii gitarowych sprawiają, że Ignition i ich drugi album zatytułowany "Call of the sirens" jest prawdziwą gratką dla fanów mocnego, melodyjnego power metalu.
Mocnym atutem tej kapeli jest wyrazista i utalentowany Dennis Marschallik, który imponuje zadziornością i chrypą. To on napędza Ignition, ale nie można zapomnieć o duecie gitarowym. Christian i Sebastian dają czadu i nie stosują pół środków. Panowie znakomicie mieszają klasyczne patenty z nowoczesnym brzmieniem. Melodyjność spotyka agresje i to spotkanie daje owoc w postaci znakomitej muzyki. Nie można zapomnieć o dużej dawce przebojowości, która jest tutaj wszechobecna. Co wyróżnia Ignition? Bez wątpienia ten amerykański wydźwięk.
Mroczna okładka zdradza klimat jaki panuje na płycie i faktycznie nie brakuje tego mroku. No ale do rzeczy. "Warrior of the night" to mocny strzał na wstępie. Jest agresywnie, szybko i niezwykle melodyjnie. Bardzo dobrze zagrany power metal z nieco thrash metalowym feelingiem. Pomysłowa melodia i stonowane tempo to atuty "The cleansing" i znów band pokazuje się ze świetnej strony. Bez hitów byłoby nudno i nijako, ale tych przebojów jest sporo i czynią ten krążek atrakcyjnym. Jednym z takich rasowych hitów jest "Cobra Kai", który przypomina mi nieco Firewind, troszkę Brainstorm czy Black Majesty. Refren prosty, ale robi robotę. Band pokazuje pazur w rozpędzonym i agresywnym "Reach out for the top". Panowie grają power metal i to na wysokim poziomie. Na każdym kroku przekonują nas o tym i w sumie każdy utwór to potencjalny killer. Kolejny z nich to "Raise your Horns", który przypomina mi nieco stylistykę Orden Ogan. No jest moc ! Praca gitarzystów jest imponująco i to słychać w podniosłym "Marching into the battle" czy rozpędzonym "Call of the sirens". Troszkę odstaje "Home again". Choć jest to nieco bardziej heavy metalowy kawałek, to wciąż solidny.
O tym zespole nie było głośno, ale ta płyta ma szansę to zmienić. "Call of the sirens" to wysokiej klasy album z power metalem w amerykańskim wydaniu. To nie tylko agresja i mocne granie, ale to też duże pokłady melodyjności i przebojowości. Miła niespodzianka, bo nie liczyłem że po takim kiepskim początku roku 2020 coś w końcu mnie pozytywnie zaskoczy. Będę ich teraz bacznie obserwował, bo kapela ma potencjał by stać się wielką gwiazdą.
Ocena: 9/5/10
W tych klimatach jednak wolę :STORMBURNER czy BLACKSMITH LEGACY
OdpowiedzUsuń