Szalony kapelusznik powraca. "Pieces of Reality" to już drugi album szwedzkiej formacji o nazwie Mad Hatter. Ich kariera dopiero się zaczęła, bo działają dopiero 3 lata, ale już zbierają pozytywne opinie. Debiut pokazał, że band znakomicie miesza heavy/power metal który grane jest przez niemieckie kapele z tym granym przez Szwedów. Mocne riffy, chwytliwe melodie, charakterystyczny wokal Pettera Hjerpe czy solówki zagrane z polotem. Kto kocha muzykę w stylu Edguy, Helloween czy Gamma Ray ten pokocha "Pieces Of reality".
Co mnie szokuje, że band tak się rozwinął i stworzył taki dojrzały i przebojowy album. Trafili idealnie w mój gust. Dawno nie słyszałem tak dobrze zagranego i melodyjnego europejskiego power metalu w takim klasycznym stylu. Petter Hjerpe znany jest z Morning Dwell, ale i tutaj robi znakomitą robotę. Jego styl śpiewania nieco przypomina mi Tobiasa Sammeta.
Kocham takie okładki nieco mroczniejsze z nutką grozy i tajemniczości. Przykuwa uwagę i zostaje w pamięci. Do tego dochodzi mocne, takie niemieckie brzmienie. Wszystko ze sobą współgra i tworzy spójną całość.
Duże brawa za nastrojowe intro w postaci "Fever Dreams". Mam ciary i nie mogę się doczekać pierwszych dźwięków. "Master of the night" to niezwykle melodyjny utwór, który od razu pokazuje potencjał kapeli. Niby band nie odkrywa nic nowego, to jednak ciężko dzisiaj o tak dobrze zagrany europejski power metal. Imponuje mi też klimat i podniosłość "Queen of Hearts". Fani Edguy czy Gamma Ray poczują się jak w domu. Czego jest dużo na płycie Mad Hatter to bez wątpienia przebojów. Jednym z nich jest rozpędzony "Rutledge Asylum" z wyrazistym refrenem utrzymanym w klimatach Helloween czy Edguy. Jak dla mnie to jest najlepszy kawałek z tej płyty. Emocje nie opadają, bo pojawia się równie genialny i energiczny "The Children from the stars". Band potrafi zaskoczyć ciekawymi smaczkami i takim utworem jest "The valley" z ciekawymi folkowymi stawkami. Urocze wstawki powodują że kawałek urozmaica nam album. Mad Hatter potrafi pokazać pazur i przykładem tego jest agresywny "awake". No jest moc. Końcówka płyty również wywołuje emocje, bo jest przecież klimatyczny "Collector of Souls" czy zadziorny "I'll save the world".
Jak to dobrze, że power metal nie umiera i kiedy jedne zespoły odchodzą to pojawiają się nowe gwiazdy, które mają szansę sztormem podpić scenę metalową . Szwedzki Mad Hatter to band z przyszłością i już dla mnie są wygrani. Grają świetny power metal. Jest energia, polot i masa przemyślanych i dojrzałych melodii. Tego nie da się opisać, to trzeba usłyszeć. Oby jak najwięcej płyt pokroju "Pieces of Reality".
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz