Nutka Judas Priest, Motorhead i Ac/Dc, to jest właśnie to co znajdziemy w muzyce Wayward. To młoda niemiecka kapela, która działa od 2019r, ale dopiero w tym roku postanowili wydać swój pierwszy album. "Wayward" to wydawnictwo wtórne, może nieco oklepane, ale mamy tutaj dużo solidnych dźwięków, które oddają to co najlepsze w muzyce z pogranicza hard rocka, rock;n rolla i heavy metalu. Prawdziwa gratka dla fanów takiej muzyki z lat 80.
Band zadbał o każdy detal, aby płyta brzmiała autentycznie, a przede wszystkim żeby klimat lat 80 czy nawet 70 był słyszalny w każdym z utworów. Tony Heinrich jako wokalista sprawdza się tutaj idealnie, bo taki typowy rock;n rollowy wokalista. Ma chrypę, charyzmę i wie jak przypomnieć nam stare dobre czasy Motorhead. Band wie jak grać solidny rock'n roll i to właśnie znajdziemy na tej płycie.
"Midnight Blood" to rozpędzony rock;n rollowy kawałek, który brzmi jak mieszanka wczesnego Ac/Dc i Motorhead. Niby nic nowego, a bardzo dobrze się tego słucha. Nie brakuje też rasowych hitów i jeden z nich to "Hellride". Odrobina punku i agresji i dostajemy energiczny "She is devil". Jest też miejsce na mroczniejsze dźwięki i przykładem tego jest "Alchemy of poison". Całość zamyka rockowy "Bad vobe boogie", który zabiera nas do twórczości Ac/dc z lat 70.
"Wayward" to nie jest płyta idealna, ani wnoszącą świeżość do tego gatunku. To po prostu solidny album z rock;n rollem w klimatach Ac/Dc czy motorhead. Jest pozytywna energia i miłość muzyków do takiego grania. To przedkłada się na odbiór całości.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz