poniedziałek, 23 grudnia 2013

SPEED LIMIT - Unchained (1985)

Austriacki Speed Limit ma się dobrze i coś tam się dzieje w ich obozie, a ostatnio nawet nabyli nowego wokalistę. Sam zespół jednak tworzył muzykę w latach 80. Założony w 1979 r Speed Limit nigdy nie grzeszył oryginalności ani też geniuszem jeśli o komponowanie. Dali jednak się poznać jako solidna kapela, która wie jak połączyć melodyjny heavy metal i hard rocka, o czym świadczyć może choćby udany debiutancki album „Unchained”.

Zespół nie kryje swoich zamiłowań do Scorpions, Accept, Judas Priest, czy Iron Maiden. Znajdzie się nawet coś z NWOBHM i wszystko gdzieś po trochu wybrzmiewa w takim „Merriage In Hell”, który jest jednym z mocniejszych punktów płyty. Brzmienie jak na swoje czasy jest dopracowane i nieco przybrudzone, co nadaje całości bardziej naturalnego wydźwięku. Nie do końca przekonuje mnie wokal Hansiego Hunthmanna, bowiem jest on bardziej rockowym śpiewakiem, do tego akcent jakiś taki nijaki. W takim „Fight To Survive” słychać te wokalne niedoskonałości. Sekcja rytmiczna nasuwa w wielu przypadkach NWOBHM i nie kryją się z tym. „Wings Of Steel” choć daleki jest od ideału, to jednak pokazuje, że zespół czerpie z NWOBHM. Od strony gitarowej dzieje się nie wiele, wręcz można zarzucić monotonność. Brakuje gdzieś szybkości i agresji, za to smętne riffy i brak weny dają o sobie znać w takim „Vashinning Angel” i jak dla mnie cała płyta powinna być w stylu„Burning Steel”. Brakuje tutaj takich petard i przebojowych kawałków.

Płyta średnich lotów, aczkolwiek dzięki solidności, naturalności i klimatowi lat 80 prezentuje się nie tak źle. Nic odkrywczego tutaj nie znajdziemy, ale na pewno można spędzić miło wolny czas, zwłaszcza jeśli lubi się mieszankę hard rocka i heavy metalu. Mimo tylu lat, kapela wciąż działa i ma się dobrze. Jednak jeśli już po coś sięgnąć od tego zespołu to na pewno po debiutancki album.


Ocena: 5.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz