sobota, 15 lutego 2014

HELLSCREAM - Made Immortal (2013)

W roku 2013 amerykański band o nazwie Death Dealer pokazał że można wciąż nagrać album z prawdziwym amerykańskim heavy/power metalem i to najwyższych lotów. Mogłoby się wydawać, że sukces ten osiągnie bez większego wysiłku Iced Earth na swoim nowym wydawnictwie. Niestety „Plagues Of babylon” nie jest tym czym mógłby być. I tutaj pojawia się największe zaskoczenie w postaci Hellscream. O tym zespole jeszcze nie jest tak głośno, ale będzie i to nie tylko za sprawą wielkich nazwisk, ale także za sprawą świetnego debiutanckiego albumu w postaci „Made Immortal”.

Nie dajcie się zwieść tandetnej okładce, ani też tym że o zespole nie było głośno w procesie promowania marki Hellscream. Najważniejsze to fakt, że kapelę tworzą były wokalista Imagika Norman Skinner oraz gitarzysta Cage David Garcia. Są to doświadczeni muzycy, którzy potrafią stworzyć coś z niczego, ale mają talent do tworzenia znakomitych kompozycji. To właśnie te instynkty sprawiły, że udało im się nagrać znakomity debiut, który nie wiele odbiega od znakomitego Death Dealer. Co ciekawe „Made Immortal” pokazuje jak powinien brzmieć tegoroczny album Iced Earth. Jest amerykański charakter, przybrudzone brzmienie, duża dawka energii, szybkich, agresywnych riffów, melodyjność czy też przebojowość. Gdy tam czułem niedosyt popisów wokalnych Stu Blocka, tutaj Norman mi to rekompensuje stawiając na agresję i śpiewanie w wysokich rejestrach. „Gorgon Stare” czy „Made Immortal” potwierdzają znakomitą formę Normana oraz fakt, że wciąż trzeba się z nim liczyć jeśli chodzi o bycie wysokiej klasy wokalistą heavy metalowym. Podoba mi się jego nawiązywanie do stylów wypracowanych przez Stu Blocka, czy Tima Rippera Owensa. W przypadku albumów zawierających muzykę z kręgu heavy/power metalu wręcz niezbędne jest szybkie tempo sekcji rytmicznej, mocne uderzenie, a także ułożona linia melodyjna. Tutaj wszystko tak zostało przemyślane, że kompozycje są pełne energii, agresji i przebojowości. Już otwieracz „Hellscream” ustawia nas w szeregach i pokazuje prawdziwe oblicze tego zespołu. Jest potencjał, jest czerpanie radości z grania heavy metalu, a to zawsze dobrze się sprzedaje. Oczywiście zespół zakorzeniony jest w macierzystych kapelach Davida i Normana. Tak więc nikogo nie powinno zdziwić nawiązanie do twórczości Imagika w takim nowocześniejszym „Mind Reapers” czy Cage w melodyjnym „The Great Collector”. Co się może podobać to duża liczba mocnych kawałków, które zapadają w pamięci. I tak mamy żywiołowy „Last Charge Of Bloody Brigade”, rytmiczny „Act Of God” czy mroczniejszy „Worldwide Divide” które obrazują urozmaicenie materiału oraz kunszt geniuszu Davida Garcia, który nie jest jakimś tam gitarzystą, tylko muzykiem z wyobraźnią i talentem.

Gdyby tak nakreślić jakiś standard muzyki heavy/power metalowej jaki powinien być przestrzegany, to debiutancki album Hellscream nadawałby się idealnie. Bo właśnie tak powinny brzmieć albumy zawierające muzykę określaną mianem heavy/ power metalu. Zespołowi udało się oddać w pełni charakter amerykańskiego metalu i jest to najlepsze wydawnictwo obok takiego Death Dealer czy Attacker. Wszyscy ci którzy tak zachwalają nowy Iced Earth ciekawe co powiedzą na Hellscream? Uważam że tak powinien brzmieć nowy album ekipy Jona Schaffera.



Ocena: 8.5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz