sobota, 1 lutego 2014

ALCATRAZZ - Live Sentance No Parole For Rock'n Roll (1984)

Co przesądza o tym, że dany album koncertowy można nazwać prawdziwym dziełem, perfekcyjną robotą? Kiedy można mówić o albumie zagranym na żywo, który można zaliczyć do grona tych najlepszych? Przede wszystkim musi się złożyć na to kilka czynników. Znakomite brzmienie, odpowiedni klimat wytworzony podczas danego koncertu, forma muzyków, dobra zabawa, dobrze dobrana setlista no i kompozycje które na żywo zyskują jakby innego wymiaru niż na płytach studyjnych. Nie zawsze udaje się zagrać na żywo lepiej niż w studio a kiedy już się tak dzieje to powstaje album koncertowy najwyższych lotów. Takim bez wątpienia jest „Live Sentence – No Parole for Rock'n Roll” wydany przez Alcatrazz.

Na tym wydawnictwie udało się zarejestrować koncert podczas którego promowano najlepszy album tej formacji i jeden z najlepszych z muzyką przypominającą złote lata Rainbow. Inną zaletą tej płyty jest to że możemy tutaj usłyszeć jak Yngwie Malmsteen radził sobie początkowo na koncertach. Nie brakuje oczywiście znakomitych popisów na gitarze i można podziwiać jego talent w takim energicznym i złożonym „Evil Eye”, który potem znalazł się na pierwszym solowym albumie Yngwiego. „Coming Bach” choć krótki, to też nadaje fajny klimat temu koncertowi. Dzieje się tutaj sporo i nie można narzekać na stagnację, czy też brak dopracowania. Cały koncert brzmi naturalnie i tak jakby był grany na żywo w naszym domu i tutaj sporą rolę odegrało brzmienie, które jest pozbawione jakiś technicznych nowinek i jego naturalność jest tutaj największą bronią. Alcatrazz robi naprawdę znakomite show i samo wejście w postaci „Too young to Die, Too Drunk To Live” pokazuje że zespół jest w formie, zwłaszcza Graham Bonnet. Zespół stara się zaskakiwać i zrobić coś więcej niż tylko zagrać ustalony set. Utwory zostały dobrane znakomicie i w tej urozmaiconej i przebojowej liście nie mogło zabraknąć genialnego i pomysłowego „Hiroshima Mon Amour”, który jest największym hitem Alcatrazz, ale ze mną nikt nie musi się zgodzić. Graham Bonent pozwolił sobie sięgnąć po „Night Games” z jego solowej kariery, ale w żaden nie psuje on tego koncertu, wręcz przeciwnie. Mam dziwne wrażenie, że utwory które się znalazło na tym albumie koncertowym brzmią lepiej niż wersje studyjne, a tu już tylko świadczy o poziomie tego wydawnictwa. Graham bardzo fajnie nawiązuje kontakt z publicznością co słychać w takich hitach jak „Island The Sun” czy „Kree Nakoorie”. Oprócz wielkich przebojów Alcatrazz wyjętych z pierwszego albumu, mamy też dwa przeboje z twórczości Grahama w Rainbow. Zarówno „Since You,ve Been Gone” jak „All Night Long” prezentują się bardziej okazale niż na „Down the Earth”, ale tak mają znakomicie zagrane koncerty i dobrze że ten został zarejestrowany.

100 % koncertu, a to nie zawsze udaje się osiągnąć na albumach koncertowych. Znakomita forma muzyków, dobrze zaaranżowane i zinterpretowane utwory Alcatrazz, ale nie tylko sprawiły że ten koncert brzmi fenomenalnie. Dochodzi do tego niezwykły klimat, zaangażowanie publiki i dobrze dopasowana setlista i ostatecznie mamy jeden z najlepszych albumów koncertowych. Coś dla prawdziwych smakoszy i koneserów.


Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz