niedziela, 23 listopada 2014

NIGHT BY NIGHT - Xnx (2014)

Nadzieja melodyjnego hard rocka. Jeden z tych młodych zespołów, które biorą to co najlepsze z lat 80 i dodają od siebie świeżość, pomysłowość, energię i entuzjazm. Młody Night Bt Night jest właśnie tak oceniany przez fanów, ale także doświadczonych muzyków. Na scenie są już przeszło 6 lat i w końcu doczekali się swojego debiutanckiego albumu w postaci „NxN”. O płycie było cicho, co jest karygodne.

Zdaję sobie sprawę, że okładka nie należy do tych ambitnych, a sama nazwa zespołu też nie jest jakoś chwytliwa. Do tego gatunek muzyczny, który może być dla niektórych obiektem drwin, ale czy to dyskwalifikuje ten album? O tóż nie. Na samym starcie warto zadać sobie pytanie, czy lubicie słuchać Def Leppard i to ten z lat 80? Jeśli również nie przeszkadza odrobina nowoczesnego brzmienia rodem z Alterbridge to z pewnością muzyka Night by Night będzie dla Was w sam raz. Jasne na płycie pojawiają się motywy komercyjne co potwierdza „Everywhere Tonight”. Jednak nie brakuje mocnych riffów o czym przekonuje nas nowocześniejszy „Siren” czy „Never Die Again”. Jak na album hard rockowy to dzieję się całkiem sporo zwłaszcza jeśli skupimy się na solówkach i riffach. Tom i Ben odwalają kawał dobrej roboty. Ich partie są czyste i składne. Dobrze dopasowany do tego wokal Henriego Rundella i mamy hard rock z prawdziwego zdarzenia. Dość często brzmi to jak kalka Def Leppard. Bo jak inaczej można mówić o takich kompozycjach jak „The Moment” , chwytliwym „Time to Escape” czy melodyjny „Can't Walk Away”. Najważniejsze, że brzmi to klasycznie, a zarazem ma wydźwięk współczesnych płyt rodem z tych ocierających się o emocore. Ciekawa mieszanka, ale zdaje egzamin.

Co raz więcej jest tych zespołów czerpiących z Def Leppard, ale póki co Loud Lion i właśnie Night By Night to najciekawsze kapele, które przywracają nadzieję w hard rocka. Ta młoda formacja daje znakomity przykład, że można wziąć to co najlepsze z lat 80 i osadzić w teraźniejszym brzmieniu. Kawał znakomitego grania przesiąkniętego klasycznym Def Leppard. Więcej nie trzeba dodawać.

Ocena: 7/10

P.s recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz