sobota, 25 kwietnia 2015

GRIM JUSTICE - Grim Justice (2015)

Zazwyczaj bywa tak, że heavy metalowe zespoły w których jest babka na wokalu są z góry dyskryminowane. Argumenty padają różne, a bo to już nie to samo, a bo babki nie oddaję tego odpowiedniego charakteru i czynią tą muzykę bardziej komercyjną. Nie zawsze tak jest. Jeśli znacie Chastain, Hellion czy Warlock to wiecie o czym mówię. Grim Justice, który pochodzi z Austrii to akurat zespół pokroju Saxon, Hellion czy Accept. Grają od 2010 roku i wychodzi im to całkiem dobrze. Jak są wątpliwości, to je rozwieje bez wątpienia debiutancki krążek w postaci „Grim Justice”.

Jest to kolejny band, który w swojej muzyce nie kryje zamiłowania do lat 80 i tradycyjnego heavy metalu. Ich styl jest jasno określony, czyli mamy średnie tempo utworów, mamy ostre riffy, ale na tym nie koniec. Właściwie taktyka zespołu jest tutaj nadzwyczaj prosta. Jest charyzmatyczny wokal pani Vignoli i jej wyjątkowo ciekawe partie gitarowe. Słychać, że jest to stara szkoła grania i komponowania. To właśnie jest urocze w muzyce Grim Justice. Niby grają prosty i przewidywalny heavy metal, to jednak przemawia przez niego pomysłowość i szczerość. Fani Iron Maiden, Enforcer, Hellion, Saxon czy Crystal Viper docenią ten band. Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj otwieracz „Fight” z dobrze wpasowanymi klawiszami. Tradycyjny heavy metal z marszowym tempem i sekcją rytmiczną wzorowaną na twórczości Iron Maiden. Tak album zapowiada się już od samego początku świetnie. „The Avenger” to już typowy szybszy kawałek, który ma sporo cech z NWOBHM. Wokal Micheli sprawdza się idealnie i ciężko sobie wyobrazić tutaj męski głos. Nutka Black Sabbath i takiego mrocznego klimatu wdziera się w stonowany „Argus”. Cały czas zespół trzyma wysoki poziom i jednocześnie nie popada w monotonnie. Potem zaczyna się nieco seria spokojniejszych momentów od „Devil's Walk” po psychodeliczny „The Hunter”. Nie brakuje hard rocka i Scorpions w rytmicznym „Whiskey” czy „Worthless Youth”. Na koniec mamy dwa bardziej rozbudowane kawałki w postaci „Terminus” i nieco progresywnego „Keepers of Time”. Każdy utwór właściwie sporo wnosi i czyni ten album spójnym.

Grim Justice wywiązał się ze swojego zadania na piątkę z plusem. Tej płyty nie da się nazwać debiutem, bo brzmi dojrzale i sam materiał jest składny i dopieszczony. Każdy utwór kipi energią i porywa lekkością. „Grim Justice” to nie tylko zgrany materiał, atrakcyjne popisy gitarowe czy charyzmatyczny wokal Micheli, to również soczyste i mocne brzmienie. Bardzo miłe zaskoczenie jeśli chodzi o rok 2015 w kategorii heavy metalu, bo w końcu mamy coś dla fanów kobiecych wokali i muzyki w stylu Warlock czy Hellion.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz